Do dyrekcji Parku wjazd tylko za zezwoleniem. Można je zdobyć w informacji przy rondzie JPII. Straż miejska i policja często pojawiają się na drodze do Kuźnic.
Masz sprawę do załatwienia w dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego w Kuźnicach, chcesz tam wjechać samochodem, uzbrój się w cierpliwość, bo nie będzie łatwo! Musisz zdobyć zezwolenie na wjazd.
Gdy w 2008 r. pracownicy TPN przenosili się z ul. Chałubińskiego do nowej siedziby mieszczącej się w dawnym dworze Zamoyskich w Kuźnicach, dyrektor Paweł Skawiński tłumaczył, że nie będzie żadnego problemu dla petentów Parku z dostaniem się do jego biur, chociaż kuźnicki kompleks pałacowo-parkowy znajduje się już w granicach TPN. Mimo zakazu wjazdu na drogę od ronda Jana Pawła II do Kuźnic petenci Parku mieli zagwarantowany swobodny dojazd. Po roku weszło w życie zarządzenie dyrekcji TPN, które wprowadziło konieczność posiadania zezwolenia na wjazd do siedziby Parku.
- To chyba nieporozumienie! - żali się pan Piotr, który ostatnio chciał załatwić sprawę w siedzibie TPN. - Zadzwoniłem, by się umówić, a tam powiedziano mi, że jeśli chcę przyjechać własnym samochodem, to muszę najpierw załatwić... i tu usłyszałem całą litanię spraw do wcześniejszego załatwienia.
Pan Piotr musiał zatem najpierw podjechać na rondo Jana Pawła II do punktu informacji. Zatrudniona tam pracownica zadzwoniła do tej osoby, z którą był umówiony, czy rzeczywiście go oczekuje, potem zaczęła wypisywać specjalne zezwolenie na wjazd do siedziby Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Musiałem podać numer rejestracyjny samochodu, wyjawić cel wizyty, podać datę wjazdu, godzinę, o której chcę wjechać i wyjechać z Kuźnic - wylicza pan Piotr. - Czy oni się tam boją, że ktoś ich napadnie?
Okazuje się, że to nie koniec sprawdzania petenta TPN. Przy samym wjeździe do siedziby dyrekcji stoi szlaban, przy którym trzeba wyjawić cel wizyty... strażnikowi.
- Przy wjeździe na drogę z ronda do Kuźnic ustawiony jest znak zakazu wjazdu osobom nieuprawnionym [w tym także interesantom - przyp. red.] - przypomina Szymon Ziobrowski, prawnik TPN. - Jeżeli więc petent wjeżdża bez zezwolenia, łamie ten zakaz, i może w przypadku kontroli policji, straży miejskiej czy straży Parku narazić się na mandat.
Przez rok jednak Parkowi nie przeszkadzało to, że petenci łamią ten zakaz.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że parking przy siedzibie TPN stał się parkingiem dla turystów, którzy wyruszając w góry, zostawiali tam swoje auta, nawet na noc.
Pojawiły się więc zezwolenia i szlaban. Jak wyjaśnia Wiesław Lenard, komendant zakopiańskiej straży miejskiej, turyści na różne sposoby próbują wjechać - mimo zakazu - samochodami do Kuźnic.
- Turyści bardzo często łamią zakaz i liczą, że im się poszczęści, że ich nie spotkamy! Akurat na tej drodze jesteśmy często i kontrolujemy kierowców. Wypisujemy tam bardzo dużo mandatów! - podkreśla komendant Wiesław Lenard.
Halina Kraczyńska