ZAKOPANE. Ociekające ściany zimne w dotyku, plusk spadających kropli wody odbijający się echem jak grzmoty burzy, wdzierający się w ciszę i ciemność. Tak mniej więcej wygląda wnętrze jaskini czyli raj dla speleologów - ludzi kochających podróże do wnętrza Ziemi.
Chodzenie po jaskiniach to jedna z wielu form aktywności górskiej. Mimo że mało widoczna gołym okiem, to jednak popularna i spektakularna. Nie dziwi więc, że w Zakopanem działa Tatrzański Speleoklub. I może poszczycić się sporymi osiągnięciami.
- Nasz klub jest spadkobiercą założonego w 1951 roku Koła Jaskinioznawczego w Zakopanem - mówi Filip Filar, wiceprezes Speleoklubu.
Członkostwo w klubie przydaje prestiżu, bo grotołazem może być każdy. Każdy może wejść z latarką choćby do Jaskini Mylnej w Dolinie Kościeliskiej. Żeby być speleologiem, latarka nie wystarczy.
- Nie każdy grotołaz to speleolog - mówi Filar. - Speleolog to bardziej naukowiec zajmujący się eksploracją jaskiń. Grotołaz, czy inaczej mówiąc taternik jaskiniowy, jedynie po nich chodzi.
Jednym z ostatnich osiągnięć zakopiańskich speleologów było odkrycie w 2005 roku jaskini Siwy Kocioł w masywie Małołączniaka. Badania nad tą jaskinią trwają do dziś. Tatrzański Speleoklub za ten wyczyn został wyróżniony w kategorii eksploracji jaskiń podczas gali rozdania nagród Kolosy 2008. - Członkostwo w klubie pozwoliło naszym speleologom na skuteczną eksplorację tej jaskini - mówi Filar. - Zwykły turysta bez kursu taternictwa jaskiniowego nie byłby w stanie tego dokonać.
W szeregi Speleoklubu może wstąpić każdy miłośnik gór. Podczas szkolenia kursanci poznają techniki jaskiniowe oraz podstawy autoratownictwa. Są to umiejętności niezbędne przy eksploracji jaskiń.
Łukasz Razowski