Polski i Słowacji nie dzieli granica, ale dróg wciąż brak. Plany są ambitne, brakuje pieniędzy. Na wejściu Polski i Słowacji do Schengen skorzystał Spisz i Pieniny.
Po wejściu do strefy Schengen granicę polsko-słowacką możemy przekraczać w dowolnym miejscu, a nie tylko na przejściach granicznych. Jednak na razie marna z tego pociecha, bo na atrakcyjnych turystycznie terenach Podhala i Orawy granica wciąż jest niedostępna dla wędrowców. Samorządowcy chcą zmienić ten stan rzeczy, ale plany, choć ambitne, są na razie mgliste.
– W planach jest między innymi budowa kolei gondolowej Witów – Oravice – informuje Anna Pabin z Urzędu Gminy Kościelisko. Kolejkę chce zbudować konsorcjum dwóch inwestorów: spółki Witów Ski oraz właściciela kompleksu wodnego „Meander Park” w Oravicach. Termin startu budowy nie jest jednak jeszcze znany, bo inwestorzy mają problemy z uzyskaniem unijnej dotacji. Tymczasem kolejka pozwoliłaby rozwiązać jeden z palących problemów – brak bezpośrednich połączeń autobusowych między Podhalem a słowacką Orawą.
Innym wspólnym pomysłem polsko-słowackim, firmowanym przez samorządy Kościeliska i przygranicznej gminy Tvrdosin na Słowacji, ma być „Droga Wierchowa”. Planowany szlak biegnie wzdłuż granicy na Magurę Witowską i połączy Witów zOravicami. Ten pomysł jest w fazie projektu, tymczasem do tej pory nikt się nie zatroszczył o już istniejące trasy. Oravice – znany słowacki kurort – jest oddalony jedynie 5 km od wylotu Doliny Chochołowskiej. Teoretycznie mógłby on być popularnym miejscem spacerów i wycieczek rowerowych dla turystów, wypoczywających w Kościelisku i Zakopanem. Mógłby, gdyby powstało około dwukilometrowe przedłużenie Drogi pod Reglami, które połączyłoby się ze słowacką drogą górską w Orawskiej Dolinie Cichej.
– Przedłużenia tego szlaku w stronę Słowacji na razie nie planujemy, tym bardziej że konieczne byłyby uzgodnienia z oboma parkami narodowymi – mówi wójt Kościeliska Bohdan Pitoń.
Kolejnym utrudnieniem jest to, że właścicielem tych terenów jest Wspólnota Ośmiu Wsi Witowskich, która nie jest zainteresowana taką inwestycją. Z rejonu Kościeliska można się co prawda dostać do Oravic turystycznym szlakiem przez Magurę Witowską, ale w stosunku do brakującego odcinka Drogi pod Reglami jest on o wiele dłuższy i trudniejszy (prowadzi przez wierzchołek góry). Poza tym droga w tym miejscu jest zryta ciężkim sprzętem do wywozu drewna i zabłocona, a dla jazdy rowerem się po prostu nie nadaje.
– Te problemy będziemy rozwiązywać stopniowo – obiecuje Pitoń. Ogromne kałuże, błoto, a przy tym słabe oznakowanie – z takimi „atrakcjami” muszą się zresztą zmierzyć wszyscy, którzy postanowili skorzystać z dobrodziejstw układu Schengen i pojeździć polnymi dróżkami po pograniczu. – O ile po istniejących szlakach można jako tako wędrować, to dla ruchu rowerowego się one kompletnie nie nadają. Ostre kamienie lub błoto i niezbyt dobre oznakowanie – to na Podhalu codzienność – tłumaczy Tomasz Wyczółkowski, turysta rowerowy z Lublina. Najlepszym przykładem jest zniszczony czerwony szlak Gubałówka – Chochołów. Nie lepiej jest na Orawie.
Między słowackimi wioskami Hladovka i Liesek a polskim Chyżnem istnieje bardzo ciekawa sieć polnych i leśnych dróżek, które miejscami dochodzą bardzo blisko do granicznego potoku Jeleśna. Co z tego, skoro sam potok nadal jest niedostępny dla turystów: nie ma tu ani jednej kładki, a cały teren wokół niego jest zarośnięty chaszczami. Nie lepiej wygląda sytuacja nad Jeziorem Orawskim, gdzie kierując się wskazówkami umieszczonymi na postawionej w Chyżnem mapie, można zabłądzić w słowackim lesie lub... wpaść do zarośniętego rowu granicznego. – Zależy nam na usunięciu tych przeszkód, dlatego wspólnie z Jabłonką realizujemy projekt ścieżki turystycznej wokół całego jeziora. Jesteśmy również otwarci na budowę innych, nowych szlaków, ale pozyskiwanie środków unijnych musi trwać – zapewnia Jozef Ďubjak, primator (burmistrz) gminy Trstena.
Nowe szlaki więc powstaną, ale dlaczego tak późno? Chociaż o tym, że kontrole graniczne znikną, wiadomo było już od dobrych dziesięciu lat, samorządy dopiero teraz zabierają się za usuwanie barier granicznych. Pozytywnym wyjątkiem są jedynie Spisz i Pieniny, gdzie takie inwestycje już się pojawiły, a pomogły w tym środki unijne oraz współpraca w ramach Euroregionu Tatry.
– Ich przykładem jest kładka na Dunajcu, łącząca Czerwony Klasztor i Sromowce Niżne, modernizacja kładki linowej na granicznym szlaku rowerowym Piwniczna – Leluchów – Lipany, edukacyjna ścieżka rowerowa Szczawnica – Leśnica, transgraniczna ścieżka turystyczna Czerwony Klasztor – Sromowce czy projekt „Rowerem po Spiszu” – wymienia Antoni Nowak, dyrektor biura Związku Euroregion „Tatry”.
Spośród planowanych obecnie projektów firmowanych przez euroregion, do najważniejszych należy ścieżka rowerowa Nowy Targ – Trstena, poprowadzona trasą dawnej linii kolejowej oraz szlak wokół Jeziora Orawskiego.
Jakub Łoginow