E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Nowiny

Tatry
Właściciel konia: był jak członek rodziny...
 dodano: 28 Lipca 2009    (źródło: Gazeta Krakowska - www.gk.pl - 2009/07/28)
Nawet Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaangażowała się w wyjaśnienie przyczyn tragedii konia na drodze do Morskiego Oka (FOT. WWW.YOUTUBE.COM)

Sprawę bada Kancelaria Prezydenta RP. Autor filmu boi się, bo dostaje. e-mailem groźby. Będę dochodził swojego dobrego imienia w sądzie za ten film – mówi fiakier.

Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wyjaśni okoliczności śmierci konia, który po wwiezieniu turystów pod Morskie Oko upadł, a potem – mimo pomocy lekarskiej – zdechł. Słaniającego się i wywracającego się konia na parkingu na Włosienicy nakręcił telefonem komórkowym jeden z turystów. Potem umieścił film w internecie, ale po kilku dniach zdecydował się nagranie usunąć, bo grożono mu sądem.


Tymczasem sprawą zdechłego konia już zajęła się prokuratura W sprawę zaangażowała się nawet Kancelaria Prezydenta RP. Postępowanie policji i prokuratury ma wyjaśnić dokładne okoliczności zdarzenia, jakie miało miejsce 14 lipca w Morskim Oku. To właśnie wtedy, gdy jeden z wozów konnych z turystami dotarł na parking na Włosienicy, koń zasłabł. Po dwóch godzinach zwierzę zdechło.

– W tej chwili sprawę rozpatrujemy pod kątem artykułu 35 ustawy o ochronie zwierząt – tłumaczy Zbigniew Lis, prokurator rejonowy w Zakopanem.

– Przepis ten mówi o przypadkach znęcania się nad zwierzętami, jak i bezpodstawnego ich uśmiercania.

Śledczy zapowiadają, że m.in. trzeba będzie sprawdzić, czy w feralnym wozie znajdowała się przepisowa liczba osób. Według świadków fiakier wiózł 21 turystów, tymczasem limit wynosi 13 osób. Zostanie też przeanalizowany film, który został nagrany w czasie przykrego zajścia. Obecnie nagranie zostało wykasowane z internetu.

– Dostawałem e-maile z groźbami, dlatego zdecydowałem się usunąć film – mówi autor nagrania, Bogdan z Krakowa. – Poinformowano mnie, że za publikację filmu i twarzy tego fiakra trafię do sądu. Sytuacja robi się coraz poważniejsza. Zaczynam się obawiać, że zaraz zaczną się i inne groźby w stosunku do mojej osoby – dodaje. Pan Bogdan nie wie, od kogo dokładnie dostaje e-maile.

Świadkowie zdarzenia twierdzą, że koń był spocony, miał pomarszczoną skórę i wyraźnie był wyczerpany. Zaprzecza jednak temu stanowczo fiakier, a zarazem właściciel konia.

– To są wierutne bzdury i kłamstwa – mówi pan Tadeusz w czasie rozmowy z nami. – Większość doniesień mediów to są oszczerstwa. Ja i moja żona, która jest w ciąży, bardzo tę całą sytuację przeżywamy! Czujemy się zhańbieni i na pewno tej sprawy tak nie zostawimy. Będę dochodził swojego dobrego imienia w sądzie – zarówno co do mediów, jak i tego pana, który nagrał ten film! Gdy koń zdechł, miałem łzy w oczach, bo kochałem go jak członka rodziny. Nie jest prawdą, że był wyczerpany czy źle przeze mnie traktowany – denerwuje się.

Według fiakra, wóz nie był przeładowany – pod górę jechało nim 13 osób plus dziecko.

– Do wozu nie da się władować większej liczby turystów. Siedzenia są dzielone przegródkami – mówi Tadeusz. Woźnica tłumaczy również, iż koń zdechł nie na parkingu na Włosienicy, ale już po zwiezieniu go w dół, mimo podawania mu wody i zabiegów, jakie czynił weterynarz.

– To była nagła śmierć, która zdarza się i wśród ludzi, i zwierząt – podkreśla pan Tadeusz. Udało nam się dotrzeć do policyjnego protokołu z całego zajścia. Rzeczywiście, koń został zwieziony w dół autem i na Palenicy Białczańskiej próbowano zwierzę uratować. Właściciel poił go letnią wodą, weterynarz podał dwie kroplówki. Niestety, kilka minut po podaniu leków zwierzę zdechło.

Sprawa wypadku w Morskim Oku stała się tak głośna, że postanowiła zająć się nią Kancelaria Prezydenta RP. Nieoficjalnie wiadomo, że urzędnicy w kancelarii zostali zasypani emailami i telefonami oburzonych Polaków. I m.in. dlatego postanowili wyjaśnić śmierć konia.

Wożenie turystów do Morskiego Oka to intratne zajęcie. Za wyjazd wozem konnym na górę każdy turysta płaci 40 zł.

Powrót w dół jest o 10 zł tańszy. Za jeden kurs w obie strony woźnica zarabia więc 980 zł. Każdy fiakier pracuje co drugi dzień. Jeżeli dziennie wykona dwa kursy, jego miesięczny zysk wyniesie 29 400 złotych. Od tego trzeba odjąć koszty nietaniej koncesji na przewóz pasażerów, jak i pieniądze na remonty wozu czy wyżywienie i opiekę dla koni.

Przemysław Bolechowski


Agonia konia poruszyła Polaków. Autor filmu usunął go z sieci – boi się gróźb (FOT. YOUTUBE.COM)









«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    4718





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2025