17 zł - to w sezonie koszt biletu w jedną stronę, w dół, dla dorosłej osoby. 60 mln zł - tyle kosztowała modernizacja kolejki linowej na Kasprowy Wierch.
Kolejka linowa na Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.) będzie mogła przez cały rok zwozić ze szczytu 360 turystów na godzinę. Do tej pory było to możliwe tylko w sezonie zimowym, czyli od listopada do kwietnia. Poza tym sezonem w dół mogło zjechać tylko 180 osób na godzinę.
Co prawda Ministerstwo Ochrony Środowiska nie podjęło jeszcze w tej sprawie ostatecznej decyzji, ale Tatrzański Park Narodowy przychyla się do zgody na większą przepustowość kolejki. Cieszy to turystów, a oburza ekologów. Wyremontowana kosztem 60 milionów zł i oddana do użytku w grudniu ub.r. kolejka linowa na Kasprowy Wierch pracuje pełną parą. Od modernizacji tylko do marca tego roku przewiozła już 180 tys. ludzi.
Od dawna dyrekcja TPN i działacze organizacji ekologicznych protestowali przeciwko większej przepustowości kolejki, argumentując, że to będzie duże zagrożenie dla fauny i flory Tatr. Alarmowali m.in., że narciarze zniszczą kosodrzewinę i glebę w wyższych partiach gór, a turyści będą mieli negatywny wpływ na populację kozic i świstaków żyjących w rejonie kopuły Kasprowego. Turystów faktycznie jest teraz więcej. Mimo to dyrekcja TPN zgadza się na większą przepustowość kolejki, ale... tylko ze szczytu w dół, po to, by więcej osób mogło zjeżdżać z Kasprowego do Kuźnic.
W kwietniu tego roku dyrekcja Polskich Kolei Linowych złożyła wniosek do ministra ochrony środowiska, prosząc o zgodę, by wagoniki kolejki na Kasprowy mogły przez cały rok zwozić z Tatr turystów z pełną przepustowością. Tatrzański Park Narodowy popiera ten wnioskek, bo dostrzega plusy takiego rozwiązania.
– Przeważają względy bezpieczeństwa ludzi, którzy mogliby znaleźć się w górach np. w razie załamania się pogody. Wtedy kolejka szybko zwiezie ich w dół. Z drugiej strony ci ludzie nie będą schodzili szlakami, a to ochroni przyrodę przed niszczeniem – mówi Szymon Ziobrowski z TPN.
Paweł Murzyn, dyrektor ds. technicznych PKL, uważa, że to rozsądna decyzja parku. Teraz jedynie ekolodzy mówią stanowczo: nie. – Ustępstwa wobec PKL nie powinny mieć miejsca – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszelkich Istot. I zapowiada interwencję w ministerstwie.
Przemysław Bolechowski