Chuliganów i złodziei można spotkać także na szlakach.
Jeszcze w latach siedemdziesiątych w Tatrach obowiązywał kodeks etyczny. Na dwóch stronach małej książeczki spisane były zasady, których w Tatrach trzeba było przestrzegać. Ale ludziom, którzy wtedy wchodzili w Tatry, tak naprawdę ta książeczka nie była potrzebna. Sami wiedzieli, jak mają się zachowywać na szlaku.
Dziś w Tatrach dochodzi do kradzieży, wandalizmu, rozboju. Wcale też nie jest rzadkością widok pijanego turysty z butelką wódki w ręce... Nie obowiązuje żaden kodeks!
Miniona sobota, schronisko na Kondratowej. Wchodzą dwaj hałaśliwi starsi mężczyźni, zamawiają piwo i obiad. Na stole pojawia się butelka wódki i kieliszki. – To skandal, żeby takich wpuszczali w ogóle do schroniska – mówi oburzona turystka z Krakowa, która była świadkiem całej sytuacji.
– Owszem, piwo, rozumiem! Ale żeby wódka w Tatrach, to według mnie już gruba przesada. A potem po takich musi TOPR lecieć, bo sami nie wrócą!
Jak dodaje turystka, jeden z mężczyzn zachowywał się nie tylko hałaśliwie, ale jeszcze zaczepiał w niewybredny sposób innych siedzących w schronisku.
– Nie po to człowiek idzie w Tatry, żeby być narażanym na takie sytuacje! – podsumowuje mieszkanka Krakowa.
Niestety, takie zdarzenia nie są w naszych górach incydentalne. W sezonie turystów wędrujących po szlakach i popijających wódkę z butelki można spotkać bardzo często. Mimo że – jak wyjaśnia Jarosław Rabiasz, komendant straży parku w TPN – picie alkoholu na szlaku jest zabronione i grozi za to mandat, nawet do 500 zł. – Nie wolno spożywać alkoholu poza wyznaczonymi do tego miejscami – zaznacza Rabiasz.
Coraz częściej też w górach dochodzi do kradzieży. Jeszcze 10 lat temu można było spokojnie zostawić plecak i nikt gonie ruszył, chyba że po to, by zanieść do schroniska. W ostatnie wakacje zakopiańska policja odnotowała kilka przypadków kradzieży w Tatrach, głównie aparatów fotograficznych, plecaków, telefonów komórkowych. Na tle rabunkowym doszło nawet do dotkliwego pobicia starszej turystki przez dwoje młodych ludzi. Ciągle jednak najczęstsze przewinienia turystów – jak wyjaśnia Marek Pęksa, leśniczy z Morskiego Oka, gdzie wędruje najwięcej ludzi – to wprowadzanie psów na teren Parku, wjazdy samochodami bez zezwolenia i zejścia ze szlaków.
– To wykroczenie popełniają nawet przewodnicy, choć na szczęście rzadko – mówi Rabiasz.
Halina Kraczyńska