W TPN mówią, że to nie będzie rozbiór Tatr. Prywatny właściciel PKL nic nie zmieni w TPN.
Polskie Koleje Linowe, jednoosobowa spółka skarbu państwa, jeszcze w tym roku przekształcają się w spółkę akcyjną.
W następnym najprawdopodobniej wejdą na Giełdę Papierów Wartościowych. Czy Myślenickie Turnie, które kilka lat temu zostały przekazane PKL, dostaną się w prywatne ręce? Czy teraz dawni właściciele terenów na Hali Gąsienicowej i Goryczkowej będą mieli podstawę, by domagać się ich zwrotu, skoro prywatne PKL będą czerpać zyski z odebranych im kiedyś terenów w Tatrach na cele ochronne? W TPN twierdzą, że prywatyzacja kolei nie zmieni sytuacji w TPN.
Gdy w 2000 r. przekazano kilkadziesiąt metrów kwadratowych pod budynkami stacji pośredniej na Myślenickich Turniach w użytkowanie wieczyste Polskim Kolejom Linowym, organizacje ekologiczne, środowiska przewodnickie biły na alarm, że jest to początek rozbioru Tatr. Padały wtedy pytania, co będzie z Myślenickimi Turniami, gdy PKL sprywatyzują się. Argumentowali, że kawałek Tatr dostanie się w ręce prywatnych biznesmenów, i to niekoniecznie polskich.
Za rok koleje mają zadebiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych. Nie wiadomo, czy skarb państwa zachowa pakiet kontrolny. Potężny prywatny inwestor wejdzie - jak podkreślają ekolodzy - w samo serce polskich Tatr. Według nich budzi to obawy o przyszłość naszych gór.
- Obecnie Polskie Koleje Linowe mają w użytkowaniu wieczystym teren pod budynkiem na Myślenickich Turniach, w Kuźnicach oraz pod podporami w dolnym odcinku - wylicza Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Tereny w Kotle Gąsienicowym i Goryczkowym, gdzie znajdują się trasy narciarskie, nie należą do PKL, ale do skarbu państwa. Koleje użytkują je na podstawie podpisanej z nami umowy dzierżawy.
Szymon Ziobrowski, prawnik TPN twierdzi, że prywatyzacja PKL nic nie zmieni na terenie parku.
- Grunty na terenie parku narodowego należą do skarbu państwa. Koleje mają je w wieczystym użytkowaniu. I nawet jeżeli PKL sprywatyzują się, stan prawny np. Myślenickich Turni nie zmieni się. Nadal będą należeć do skarbu państwa.
Ziobrowski uspokaja, że nawet jeżeli zmieni się właściciel PKL, i w Tatry wejdzie prywatny podmiot, który będzie czerpał zyski z terenów w górach, dla przyrody tatrzańskiej nie będzie to miało żadnych negatywnych skutków. Niekoniecznie prywatny właściciel PKL będzie mógł więcej niż obecny, należący do skarbu państwa PKL - podkreśla Ziobrowski. - Nikt nie może wejść w Tatry ot, tak sobie i robić, co mu się podoba. Nie możemy zapominać, że to cały czas będzie teren, gdzie obowiązują reżimy ochronne.
Prawnik TPN dodaje, że jeśli chodzi o korzystanie z tras w rejonie Kasprowego, od dawna są tu jasno określone zasady.
- Mamy umowę z PKL na 20 lat. Spółka płaci nam za korzystanie z gruntów i nic negatywnego nie może się stać w przypadku prywatyzacji - tłumaczy Ziobrowski. Jego zdaniem to, że prywatny właściciel PKL będzie czerpać zyski z tras, nie stanowi to dla dawnych właścicieli tamtejszych gruntów podstawy do roszczenia o ich zwrot. - Tereny te nadal będą należeć do skarbu państwa i służyć ochronie tatrzańskiej przyrody.
Halina Kraczyńska