Przewodnicy tatrzańscy: Jerzy Filar.
- Literatura tatrzańska rozbudzała młodzieńczą fantazję, którą chciałem konfrontować z niezwykłością górskiego krajobrazu. Nie zawiodłem się. Uroda Tatr złapała mnie za serce i w tym zachwycie trwam do dziś. Wszystko jest tam piękne i doskonałe, zarówno detale, jak i cała przestrzeń, koloryt, nastrój. Po latach wędrówek góry wypełniają wyobraźnię człowieka do tego stopnia, że wystarczy zamknąć oczy, by przywołać w pamięci wspaniałe widoki z ulubionych miejsc - wyznaje Jerzy Filar.
Urodził się w 1954 r. w Zakopanem. Tu ukończył szkołę podstawową, równocześnie pobierając naukę w szkole muzycznej, a następnie Liceum Ogólnokształcące. Po maturze podjął studia na Wydziale Górniczym Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Po dyplomie w 1978 r. przepracował rok w Biurze Projektów Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Mysłowicach. Jednak, jak mówi, "nie mógł żyć z dala od gór", wrócił więc do Zakopanego, by przez kolejne lata pracować w dozorze górniczym Nowotarskich Zakładów Kamienia Budowlanego w Szaflarach.
- Pierwsze kontakty z górami zawdzięczam ojcu - wspomina. - To on wprowadzał mnie na szlaki turystyczne i zachęcał do czytania tatrzańskiej literatury. Od dziecka też jeździłem na nartach, jak pewnie wszyscy w Zakopanem. Jako nastolatek w towarzystwie kolegów zwiedzałem jaskinie średniej trudności, np. Czarną czy Zimną. Zaczęły się też pierwsze skałkowe "wspinaczki" w Dolinie Za Bramką albo Ku Dziurze. Robiliśmy coraz dalsze i trudniejsze wejścia na szczyty i przełęcze. W średniej szkole zacząłem regularnie chodzić na spotkania w Klubie Wysokogórskim i wspinać się samodzielnie na tatrzańskich drogach, ale członkiem KW zostałem kilka lat później. Chodziłem w góry z Michałem Jagiełłą i z Janem Gąsienicą-Rojem. Podziwiałem ich wiedzę i doświadczenie - to oni właśnie byli moimi mistrzami w górskiej edukacji. Studiując w Krakowie, wolny czas spędzałem, wspinając się w Tatrach. W 1975 r. zostałem formalnie członkiem zakopiańskiego KW, a pięć lat później wstąpiłem na kurs przewodnicki. Chciałem poznać góry dokładniej w towarzystwie instruktorów, nie myśląc początkowo o zawodowej pracy przewodnickiej. Egzaminy zdałem w grudniu 1981 r., ale ze względu na wprowadzenie stanu wojennego odznaki przewodnickie wręczono nam dopiero w maju nastepnego roku.
Uczestniczył w obozach i szkoleniach przewodnickich, a w 1984 r. uzyskał drugą klasę przewodnicką. W latach 1985-88 pracował jako pełnodyspozycyjny przewodnik w Kole Przewodników Tatrzańskich. W 1986 r. brał udział w wyprawie przewodnickiej w Kaukaz. W 1989 r. zdobył uprawnienia instruktora przewodnictwa PTTK. Przez kilkanaście lat był członkiem Komisji Sprzętowej kolejnych zarządów Koła Przewodników Tatrzańskich.
W 1989 r. zmienił pracę. Został wychowawcą młodzieży w zakopiańskich sanatoriach: w Oazie i Kuźnicach. Podjął podyplomowe studia pedagogiczne i dziś pracuje jako wychowawca w sanatorium ortopedycznym na Bystrem, ucząc równocześnie informatyki w Gimnazjum nr 2. Nadal prowadzi zawodowo i społecznie wycieczki w góry - głównie grupy młodzieżowe. Od 2000 r. jest członkiem Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich im. Klemensa Bachledy.
Uprawia turystykę narciarską na nartach śladowych. Fotografuje w górach, tworząc dokumentację na własny użytek. Od 1985 r. jest członkiem Towarzystwa Miłośników Teatru im. Heleny Modrzejewskiej - występował w kilku przedstawieniach towarzystwa i od lat bierze udział w spektaklach Studium Słowa.
O pracy przewodnickiej tak mówi: - Przewodnik, prócz tego, że ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo na górskiej drodze, powinien starać się pokazać pełnię urody miejsc, do których prowadzi ludzi. Przez zachwyt i zainteresowanie można rozbudzić w nich emocjonalny stosunek do Tatr. Trzeba góry prawdziwie zobaczyć i przeżyć, a wtedy wszelka nauka przychodzi sama.
Tekst i fot. JERZY TAWłOWICZ