Tatrzański Park Narodowy rozstrzygnął konkurs na wygląd toalet w Tatrach. Z pośród 200 prac wybrano projekt Karola Murlaka z Warszawy.
Teraz trzeba jeszcze rozwiązać techniczne problemy, choćby ten jak do nowych szaletów doprowadzić prąd i wodę.
Zwycięski projekt zakłada, że, aby współgrać z górskim krajobrazem, wychodek powinien mieć bryłę pasterskiego szałasu. Teraz TPN zastanawia się nad ogłoszeniem kolejnego konkursu, ale już na szczegółowe rozwiązania techniczne zainstalowania nowych toalet w Tatrach.
– W miejscach, gdzie stawiamy obecnie toalety, niema prądu. Trzeba myśleć o alternatywnym zasilaniu, może na baterie słoneczne? Do tego potrzebna jest jeszcze bieżąca woda i to tak zmagazynowana, aby nie zamarzała. Kwestii do rozwiązania jest więc wiele. Liczymy, że ktoś nam w tym pomoże – mówi dyrektor TPN Paweł Skawiński. Turyści jednak nie chcą czekać i przede wszystkim narzekają na brud w już działających toaletach.
– Dla mnie jest mniej ważne czy to będzie plastikowa kabina czy drewniany szałas – mówi Marian Strzelecki turysta z Kalisza. Ważne, żeby było czysto.
Aby w wakacje turyści za potrzebą nie latali po kosodrzewinach i nie zanieczyszczali Tatr, TPN co roku rozstawia przy szlakach przenośne toalety.
W sezonie turystycznym w polskiej części Tatr rozstawionych jest osiemdziesiąt plastikowych toalet, popularnych TOI TOI. Szalety znajdują się wszędzie tam, gdzie tylko może wjechać wóz, który opróżnia kabiny. Plastikowe budki możemy więc spotkać m.in. przy Wodogrzmotach Mickiewicza czy na Hali Pisanej w Dolinie Kościeliskiej.
– Robimy to tam, gdzie frekwencja turystów jest najwyższa – wyjaśnia Skawiński.
W dolinach, gdzie są schroniska, kabiny ustawiane są w połowie drogi do nich.
– Ponieważ u wylotu Doliny Strążyskiej nie ma toalet, to szalety rozstawiliśmy już za szlabanem. I opróżniamy je tak często, jak to jest potrzebne – mówi Skawiński.
Niestety rodzi się problem, gdy mocno świeci słońce i jest gorąco, a zawartość plastikowych kabin zaczyna się podgrzewać. Stąd nie miłe zapachy. Przyrodnicy radzą, aby jednak wytrzymać dyskomfort i załatwić się w toalecie, a nie biegać po kosówce. W ten sposób przyroda nie jest zanieczyszczona.
Dyrektor nie kryje, że część osób korzystających z przenośnych toalet wykazuje się brakiem elementarnych zasad kultury. I stąd już po kilku godzinach od czyszczenia kabina jest tak brudna, że może odstraszać kolejnych turystów.
Przemysław Bolechowski