Gazda Roztoki chce sam zbudować kładkę. Schronisko znów będzie tętniło życiem.
Zostały otwarte granice między Polską a Słowacją. W dwudziestu miejscach można przejść na stronę słowacką.
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego prowadzi rozmowy ze słowackim TANAP-em, czy nie uruchomić jeszcze jednego – niedaleko schroniska w Roztoce. Rozważa budowę kładki na Białej Wodzie.
Stara się o to od lat gospodarz najstarszego tatrzańskiego schroniska w Dolinie Roztoki, Marek Pawłowski, który gazduje w nim od ponad 30 lat. Kiedyś ta mekka dla taterników z całej Polski i świata tętniła życiem i gwarem. Dziś schronisko podzieliło los obiektów stojących poza szlakiem.
– Gdyby na rzece Biała Woda przywrócono kładkę i pozwolono turystom chodzić tędy na Słowację, tak jak to było przez prawie 70 lat, do czasu powstania Czechosłowacji, wreszcie poczułbym się, że jestem w zjednoczonej Europie – mówi Marek Pawłowski. – Ja bym tę kładkę sam przecież zrobił, byleby mi tylko pozwolili.
Taki mostek przerzucony przez potok Biała Woda i granicę Polski, dwie minuty drogi od schroniska, istniał do końca drugiej wojny światowej. Tędy skracali sobie drogę turyści do szlaku w pięknej i jednej z najdłuższych w Tatrach Dolinie Białej Wody, skąd wyruszali na Gerlach, Polski Grzebień, na Rohatkę, schodzili do Doliny Wielickiej pod Gerlachem, na polanę pod Wysoką. Stąd taternicy wychodzą na zdobywanie najpiękniejszych ścian wspinaczkowych w Tatrach, np. na Galerię Gankową, jedną z najdłuższych, ale i najtrudniejszych ścian. Można też z Białej Wody dojść do Doliny Kaczej i na Żelazne Wrota.
– Dopóki na potoku koło Roztoki była kładka, nasze schronisko tętniło od gwaru ekip szykujących liny, czekany, karabinki na wyprawy taternickie, od opowieści o przebytych szlakach, zdobytych ścianach, wytyczonych drogach – wspomina gazda Roztoki. – Pamiętam, jak ojciec mi opowiadał, kto przed wojną w Roztoce bywał. Cała śmietanka taternicka. Tu mieli swoją bazę wypadową, bo nasze schronisko było, i zresztą jest do tej pory, jedynym schroniskiem wybudowanym w Dolinie Białej Wody.
Pan Marek od dawna wiązał wielkie nadzieje z faktem, że Polska wejdzie kiedyś do układu z Schengen i władze pozwolą przerzucić kładkę. A wtedy jego schronisko znowu zacznie tętnić gwarem taterników.
– Widzimy taką możliwość, by zbudować na Białej Wodzie, tam gdzie dawniej, kładkę i tym samy ożywić Roztokę – podkreśla Paweł Skawiński, dyrektor TPN. – Nie trzeba by wtedy było budować schroniska na Polanie pod Wysoką, co planują Słowacy.
Dyrekcja TPN rozważa też przy okazji możliwość aktywizowania drogi do Roztoki, która do tej pory pełniła funkcję drogi gospodarczej: była tylko na użytek schroniska. Turyści nie mogli nią wędrować.
Sprawa kładki jest na etapie rozmów. Na pewno do lata, jak stwierdził Marian Sturcel, wicedyrektor TANAP, jej nie rozwiążemy.
Halina Kraczyńska