Kto powinien się zająć zabezpieczeniem terenu?
Ludzka lekkomyślność i brak rozsądku nie ma granic. W Tatrach widać to w sposób nadzwyczaj wyraźny. Kilka dni temu, gdy wszystkie górskie potoki gwałtownie wezbrały, po tamie w Kuźnicach paradowali w najlepsze turyści. Wystarczyłoby jedno poślizgnięcie i mogłoby dojść do tragedii.
Ta niewielka tama została wybudowana na potoku Bystra przy drodze do Kuźnic. Przelewająca się przez koronę woda tworzy niewielką, ale efektowną kaskadę. Od zawsze była dla turystów ogromną atrakcją.
Kiedy potok nie jest wezbrany, miejsce to nie jest niebezpieczne. Gorzej, gdy górskie potoki są wezbrane.
- Szłam tam w miniony weekend na spacer - relacjonuje Dorota Jabłońska z Warszawy. - Nie wierzyłam własnym oczom! Z jednej strony grzmiący i niebezpieczny wodospad, a z drugiej turyści wspinających się po śliskich kamiennych stopniach na tamę. Wszyscy wchodzili, aby zrobić sobie tam pamiątkowe zdjęcie. Oczywiście przy wezbranej wodzie. Gdyby się poślizgnęli i wpadli do wody nie chcę nawet myśleć. Dlaczego tej tamy nikt w odpowiedni sposób nie zabezpieczy?
Sprawdziliśmy i rzeczywiście, wejście na cokół tamy jest niczym nie zabezpieczone. Wymalowane kiedyś na kamieniach napisy zabraniające wstępu dziś są praktycznie nieczytelne. Kto zatem powinien się zająć zabezpieczeniem tego terenu?
- To nie nasza kompetencja - podkreśla Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Wszelkie tego typu urządzenia są zarządzane przez Regionalną Dyrekcję Gospodarki Wodnej. I to ona jest odpowiedzialna za zabezpieczenie tamy w Kuźnicach.
Niestety, RDGW jest daleko i niewiele interesuje się tym, co się dzieje w Zakopanem. Może więc samorząd miejski ustawi choć jakąś barierkę albo widoczną z daleka tablicę?
(bol)