Turyści spędzają czas pod Tatrami nie tylko na wycieczkach w góry czy spacerowaniu po Krupówkach. Część z nich lubi też często zająć się pisaniem skarg i zażaleń. Są też tacy goście, którym nie podoba się dosłownie wszystko.
Są i tacy, którzy zaś chcieliby aby Tatry były ucywilizowane - nie podoba im się brak ławek i koszy na szlakach turystycznych jak i zbyt mała liczba toalet. Tymczasem przyrodnicy wciąż cierpliwe tłumaczą, że nie po to idzie się w Tatry żeby co krok natykać się na "sławojki" i zapachy z nich uchodzące.
Skarżyć się można na wszystko. Niedawno jeden z turystów skarżył się dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego na to, co dzieje się na trasie do Morskiego Oka. Turyście nie podobał się więc brak ławek, koszy na śmieci i toalet. Mężczyzna uważał, że w zamian za wykupienie biletu wstępu na teren parku ma prawo wymagać pełnej obsługi na szlakach. Tymczasem - jak twierdzą przyrodnicy - nie wszystkie żądania są możliwe do zrealizowania. - To są dzikie góry, a nie środek miasta - tłumaczy Marek Pęksa, główny specjalista ds. ochrony przyrody w Tatrzańskim Parku Narodowym. - Biorąc pod uwagę ruch turystyczny jaki jest na drodze do Morskiego Oka, to co parę metrów powinniśmy ustawić ławkę, kosz i przenośną toaletę. Ale czy po to idziemy w góry? Czy może jednak żeby obcować z dziką przyrodą? Co do koszy - nie można ich ustawiać ze z względu na dzikie zwierzęta. Narzekamy, że niedźwiedzica Siwa nie obawia się ludzi, a bierze się to właśnie z zachowania turystów. Miś to zmyślne zwierzę i jak tylko raz przekona się że na szlaku można w koszach znaleźć smakołyki to będzie tam wracał praktycznie codziennie. Przyrodnicy niechętnie o tym mówią, ale czasem są i dziwaczniejsze żądania. Na przykład wyasfaltowanie drogi na Kalatówki, czy budowa kolejki na… Giewont.
(bol)