- Tatry postrzegam przede wszystkim jako zjawisko przyrodnicze, ale są też moją życiową przygodą - mówi Paweł Skawiński. - Istotny jest nastrój, klimat, poczucie wtopienia się w przyrodę i krajobraz. Zaspokajają moje pragnienie bycia ich częścią i dają poczucie spełnienia. Nie jest mi do tego potrzebna adrenalina, wyczyn, wysiłek ani też żadna filozofia - po prostu obserwuję, przeżywam.
Urodził się w 1947 r. w Krakowie. Tam ukończył LO oraz Wydział Leśny Wyższej Szkoły Rolniczej. - Mama była zapaloną turystką, babcia również, w związku z czym wakacje zawsze spędzaliśmy w Tatrach - wspomina. - Moją pierwszą dużą wycieczkę tatrzańską odbyłem w 1958 r. Weszliśmy wtedy na Świnicę i Rysy. Na Rysach przeżyłem burzę. Podczas tej wycieczki poznaliśmy Pawła Fogla, przewodnika tatrzańskiego. Przez kolejne lata właśnie on wprowadzał mnie w Tatry. Był to niezwykły człowiek, który miał w sobie wielką pasję gór, ale też wielką pasję, by górami zarażać innych. Do dziś to realizuję. W 1963 r. właśnie z nim wszedłem na Mnicha. Był to dla mnie początek taternictwa. W 1965 r. zacząłem studia, a wybór kierunku studiów był przemyślany. Zawsze byłem człowiekiem, który przyrodę dostrzega w sposób szczególny. Na studiach wstąpiłem na kurs przewodnicki w studenckim Kole Przewodników Górskich. W 1968 r. odbyłem też kurs skałkowy, a rok później kurs wspinaczkowy na Hali Gąsienicowej i zostałem członkiem Krakowskiego Klubu Wysokogórskiego. Uprawnienia przewodnickie uzyskałem w 1969 r. By móc pracować w górach, w 1970 r., po studiach, podjął pracę w Tatrzańskiej Stacji Ochrony Roślin PAN. W 1976 r. przeniósł się do Krakowa, gdzie pracował przez kolejne 10 lat w Zakładzie Ochrony Przyrody PAN, ale większość czasu i tak spędzał w Tatrach, przygotowując pracę doktorską (doktorat AR w Krakowie, 1986 r.). Od 1986 r. jest pracownikiem TPN. Był w nim kolejno: kustoszem Muzeum Przyrodniczego, adiunktem Pracowni Naukowej, a od 2001 r. do dziś jest urzędującym dyrektorem TPN. Jest autorem kilkudziesięciu publikacji naukowych i popularnych na temat ochrony przyrody Tatr; członkiem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk o Ziemi, a od 1995 r. wykładowcą akademickim na UJ.
Równocześnie rozszerzał swoje możliwości zawodowe w górach. W 1974 r. został ratownikiem Grupy Tatrzańskiej GOPR. W 1977 r. ukończył kurs instruktorski PZN. Podwyższał swoje umiejętności, uzyskując w 1977 r. II klasę przewodnicką, a w 1990 r. - pierwszą. Od 1987 r. jest wykładowcą na kursach i szkoleniach przewodnickich.
Uczestniczył w wyprawie w góry Iranu, poznał Alpy, Pireneje, góry Skandynawii, Mały Kaukaz. Był też na dwóch wyprawach przyrodniczo-badawczych PAN w górach Korei Północnej. Dziś jest instruktorem przewodnictwa, a od 1991 r. członkiem komisji egzaminacyjnej dla przewodników. Od 2000 r., jako członek Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich, posiada międzynarodowe uprawnienia przewodnickie UIAGM.
O przewodnictwie w Tatrach tak mówi: - Przewodnicy powinni pokazywać Tatry we wszystkich ich aspektach - od spacerów po dolinach począwszy, na wspinaczkach i turach narciarskich skończywszy. W Tatrach jest miejsce dla każdego z tych modeli przewodnictwa. Nauka, jaka powinna wynikać dla turystów z tych doświadczeń górskich w skrócie brzmi tak: nie zabijaj przyrody i sam nie daj się zabić. Jest to oczywiście uproszczenie, ale przewodnik powinien uczyć ludzi szacunku dla przyrody i gór, ostrożności, rozwagi. To jest minimum, które na każdej wycieczce powinno być spełnione. Wspaniałym doświadczeniem jest zapoznawanie z alfabetem tatrzańskim ludzi, którzy są tu po raz pierwszy. Jest to sztuka i przyjemność, gdy uda się ich czegoś nauczyć, zainteresować, zachwycić, a także przekonać, że jest to wspaniały zakątek świata.
Tekst i fot. JERZY TAWłOWICZ