Przewodnicy tatrzańscy: Wawrzyniec Gąsienica Mracielnik.
- W górach czuję się jak w domu, bo jako góral z dziada pradziada mam świadomość tego, że chodzę po śladach moich przodków na halach, polanach i górskich perciach. Taką tradycję przekazywali nam rodzice i dziadkowie. Dlatego lubię być z górami sam na sam, bo... to moje góry - wyznaje Wawrzyniec Gąsienica Mracielnik.
Urodził się w Zakopanem w 1982 r. Tu ukończył szkołę podstawową i Technikum Gastronomiczne. Jeszcze przed maturą pracował w rodzinnej firmie transportowej. Aktualnie jest studentem pierwszego roku Wydziału Turystyki i Rekreacji filii krakowskiej AWF w Podhalańskiej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Targu. - W góry chodziłem, a nawet byłem noszony, od najmłodszych lat - wspomina. - Wędrowaliśmy w Tatrach z ojcem i mamą. Od dziecka jeździłem też na nartach. W czasach szkolnych bardziej jednak pasjonowało mnie bieganie po boisku. Grałem w piłkę nożną, koszykówkę i siatkówkę. Przez pewien czas byłem członkiem Międzyszkolnego Klubu Sportowego "Jutrzenka". Ojciec nie dawał za wygraną i z uporem ciągnął mnie na tatrzańskie wycieczki. Prawdziwego bakcyla górskiego złapałem jednak dopiero, gdy starszy brat z kolegami zainteresował się speleologią. Zabrali mnie do kilku jaskiń m.in. do Szczeliny Chochołowskiej, Czarnej, Naciekowej. Wtedy zacząłem chodzenie po górach traktować poważnie. Zacząłem z ojcem i z kolegami uczyć się topografii Tatr, a także podstaw wspinaczki wysokogórskiej. Po kilku latach intensywnej turystyki, wspinaczek i wycieczek narciarskich wpisałem się na kurs przewodnicki.
W 2006 r. uzyskał uprawnienia przewodnika tatrzańskiego i został członkiem Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich im. Klemensa Bachledy. Równocześnie rozpoczął okres kandydacki w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym i ukończył w krakowskiej AWF kurs instruktora narciarskiego, uzyskując w Urzędzie Kultury Fizycznej i Sportu państwowe uprawnienia instruktorskie. W bieżącym roku, by dopełnić swoje możliwości zawodowe, ukończył też kurs pilotów wycieczek. W ubiegłym roku rozpoczął prowadzenie własnej działalności przewodnickiej, współpracując z biurami turystycznymi. Uzupełnia to zajęciami instruktora narciarskiego, dyżurami w TOPR i pracą w rodzinnej firmie transportowej. Aktualnie jest członkiem kandydatem Stowarzyszenia Europejskich Przewodników Górskich LIDER - jest w trakcie szkolenia przewodnickiego, po którym uzyska uprawnienia międzynarodowe UIMLA.
Poznał już od strony narciarskiej i turystycznej, poza Tatrami, kilka pasm górskich m.in. Alpy (rejon Chamonix i Alpy Prowansalskie). - Tam też trochę polatałem w tandemie na paralotniach - mówi. - Od tego czasu marzy mi się zrobienie kursu i latanie samodzielne. Chętnie uprawia wysokogórską turystykę narciarską, bo "lubi zjazdy stromymi żlebami z tatrzańskich szczytów i przełęczy".
O początkach swojego przewodnickiego życia mówi: - Wciąż poznaję własne możliwości. Przełamuję kolejne fizyczne i psychiczne bariery i ciągle uczę się czegoś nowego. Myślę, że po złożeniu przysięgi ratownika TOPR - przewodnictwo i ratownictwo będą moimi najważniejszymi zajęciami. W górach cieszy mnie wszystko - wspinaczka, skitury i zjazdy narciarskie, speleologia, bo towarzyszą im emocje, adrenalina, sportowy wyczyn. Ale przyciąga mnie też uroda krajobrazu, widoki i przyroda, ogrom oraz majestat górskich terenów. Wiem, że góry uczą człowieka prawdziwych proporcji, wartości i dystansu do świata. Prowadząc wycieczki, staram się być i opiekunem, partnerem, przyjacielem, a po części też nauczycielem. Zapewniam im bezpieczeństwo na górskim szlaku, staram się zadbać o dobry nastrój, samopoczucie, a przy okazji nauczyć ich czegoś o górach. Tatry dla wielu z nas to góry najpiękniejsze, lecz kuszą mnie też inne górskie rejony. W przyszłości mam zamiar sam prowadzić turystów również w innych pasmach górskich Europy i świata.
Tekst i fot. JERZY TAWłOWICZ