E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Tatry
Z gór wracam wewnętrznie odnowiony
 dodano: 1 Marca 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/03/01)

Przewodnicy tatrzańscy: Stefan Tokarski.

- Dorastałem w górach i bardzo szybko zrozumiałem, że czuję się w nich szczęśliwy. Z górskiej drogi wracam zrelaksowany, wyciszony i mimo wysiłku fizycznego wypoczęty oraz wewnętrznie odnowiony - wyznaje Stefan Tokarski.


Urodził się w Chochołowie w 1940 r. Tam ukończył szkołę podstawową, a następnie zasadniczą szkołę zawodową w Zakopanem. Został ślusarzem, ale nadal - już pracując, uczył się w Technikum Mechanicznym w Nowym Targu. Po maturze jeszcze trzy lata przepracował w warsztatach mechanicznych. W 1970 r. ukończył kurs, uzyskując uprawnienia przewodnika tatrzańskiego. - Mój ojciec był garncarzem - wspomina. - Mieliśmy też gospodarstwo i owce. Wtedy owce pasły się na tatrzańskich polanach, więc od dziecka wędrowałem z rodzicami do baców w Dolinie Kościeliskiej czy Chochołowskiej. Jeździłem też często z ojcem po drzewo do lasu. Ponadto, wtedy dyrektorem w naszej chochołowskiej szkole był znany przewodnik tatrzański pan Pluciński. Organizował nam wycieczki w Tatry i pięknie o nich opowiadał. Od dziecka jeździłem też na nartach. Pierwsze narty zrobił mi sąsiad stolarz - były to zwykłe jesionowe deski, wyginane nad palnikiem. Z kolei w Zakopanem mieszkałem w internacie, którego kierownikiem był pan Gustkowicz, też wielki zapaleniec turystyki górskiej. Właśnie z nim przeszedłem pierwsze drogi w Tatrach Wysokich, również po terenach nieznakowanych, m.in. na Żółtą Turnię. W kolejnych latach każdą wolną chwilę spędzałem na szlakach, a zimą uprawiałem turystykę narciarską. Z kilkoma kolegami zaczęliśmy też robić łatwe wspinaczki. Poznawałem góry i ludzi gór. Zostałem też słuchaczem kursu przewodnickiego, by te moje górskie umiejętności doskonalić. Początkowo nie sądziłem, że zostanę przewodnikiem zawodowym, jednak już w trakcie kursu myśl, że to będzie mój przyszły zawód zaczęła mi się podobać, więc zaraz potem podjąłem pracę przewodnicką w Kole Przewodników i w ośrodkach wypoczynkowych. Pracując w ośrodkach, mogłem zaplanować zajęcia tak, by wciąż chodzić w nowe miejsca, również na drogi wysokogórskie. Mogłem też organizować wycieczki zimowe na nartach śladowych.

Przez ponad 30 lat pracował w górniczych ośrodkach wypoczynkowych w Zakopanem i Kościelisku. Uczestniczył w szkoleniach i obozach przewodnickich, równocześnie podwyższając swoje kwalifikacje zawodowe (II klasa przewodnicka - 1977 r.; I klasa - 1982 r.). W 1970 r. został honorowym członkiem Klubu Turystyki Górskiej "Wierchy" przy Oddziale PTTK Marynarki Wojennej w Gdyni. Organizował wycieczki i rajdy tatrzańskie. Prowadził też dla nich dwie wyprawy w Karpaty Południowe - do Rumunii i Bułgarii. - Organizowałem także wycieczki przewodników zakopiańskich na Wybrzeże. Pływaliśmy jednostkami wojskowymi po Bałtyku, zwiedzając porty i stocznie - dodaje.

W latach 80. przez dwie kadencje był członkiem Zarządu Koła Przewodników Tatrzańskich. Był też wtedy uczestnikiem kursu instruktorskiego, ale instruktorem przewodnictwa, jak mówi - na własne życzenie, nie został. Od 1985 r. ze względu na stan zdrowia musiał sobie odmawiać intensywnych wypraw górskich, jednak turystycznie poznał kilka górskich rejonów, w tym Alpy od strony francuskiej i niemieckiej (wszedł m.in. na Grossglockner). Na emeryturę przeszedł w 2000 r. Za pracę przewodnicką odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi i odznaczeniami górniczymi. Został też uhonorowany tytułem "Zasłużonego Członka Koła Przewodników Tatrzańskich PTTK", "Zasłużonego Działacza Turystyki" i Złotą Honorową Odznaką PTTK. Dziś jest członkiem Klubu Przewodników TPN-PTTK.

- Gdy prowadzę turystów w góry, staram się być ich partnerem - wyznaje. - Trochę bardziej doświadczonym, lepiej znającym teren i warunki, ale jednocześnie kolegą, przyjacielem, towarzyszem wspólnej górskiej drogi. W ten sposób zawiązuje się porozumienie i rodzi wzajemna sympatia, a czasem prawdziwa górska przyjaźń.

Tekst i fot. JERZY TAWłOWICZ











«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    3263





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024