Narciarz zupełnie pomylił trasy.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w ostatni piątek prowadzili nietypową akcję ratunkową. 20–latek z Krakowa wybrał się na narty w rejon Kasprowego Wierchu na tyle późno, że w górach zaskoczył go zmrok. Mężczyzna nie miał przy sobie latarki i zupełnie nie orientował się w terenie. Gdy zabłądził, przez telefon komórkowy zaalarmował swoją znajomą prosząc o przekazanie ratownikom TOPR, że znajduje się na Hali Gąsienicowej.
– Jego znajoma zadzwoniła do nas – relacjonuje Andrzej Blacha, dyżurny ratownik TOPR. – Na początku trochę nas cała sytuacja zaskoczyła, ale wyruszyły w stronę narciarza dwa patrole, aby spenetrować nartostradę z Hali Gąsienicowej.
I zapewne poszukiwania nic by nie dały, gdyby nie udało się do delikwenta dodzwonić. Okazało się, że mężczyzna zupełnie pomylił drogę i znajdował się w rejonie Karczmiska.
– On zupełnie już się pogubił i dopiero gdy wystrzeliliśmy race udało się go zlokalizować – mówi Andrzej Blacha.
Młodzieńca sprowadzono do schroniska na Hali Gąsienicowej. Gdyby mężczyzna nie miał przy sobie telefonu, poszukiwania trwałyby zapewne do rana.
(bol)