Przewodnicy tatrzańscy: Edward Lichota.
- Każdy w górach szuka swojego miejsca. Jeden uprawia turystykę czy narciarstwo, inny - wspinaczkę. Ja poświęciłem się pracy w TOPR i przewodnictwu wysokogórskiemu. Pracuję w górach, bo czuję, że tu jestem u siebie. Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego to robię i nie szukałem jakichś specjalnych uzasadnień - wyznaje Edward Lichota.
Urodził się w 1968 r. w Jordanowie. - Dzieciństwo spędziłem w Naprawie - wspomina. - Z okien rodzinnego domu miałem pełną panoramę Tatr, na zachód widok na Babią Górę, a na wschód - Gorce. W Naprawie ukończył szkołę podstawową, a następnie zakopiańskie Technikum Budowlane.
Pierwsze, łatwe wycieczki tatrzańskie odbył jeszcze w szkole podstawowej. Gdy został uczniem technikum w Zakopanem, góry stały się jego prawdziwą pasją. Poznawał je systematycznie jako turysta i narciarz. W 1986 r. rozpoczął wspinaczki tatrzańskie, wstąpił też do Klubu Wysokogórskiego. Po maturze pracował dorywczo, dlatego mógł wiele czasu poświęcać na włóczęgi górskie. - Szukając pomysłu na życie, w 1994 roku zacząłem staż kandydacki w TOPR - mówi. - Chciałem związać się z górami zawodowo. W tym samym czasie rozpocząłem też kurs przewodnicki. W 1995 uzyskał uprawnienia przewodnika tatrzańskiego, rok później ukończył kurs pomocnika instruktora narciarskiego PZN. W następnym roku złożył przysięgę ratownika TOPR. Latem prowadził wycieczki po Tatrach, zimą pracował sezonowo jako ratownik i uczył jazdy na nartach. Szybko podwyższał swoje kwalifikacje: w 1996 uzyskał drugą, a w następnym roku - pierwszą klasę przewodnicką. W 1998 został instruktorem przewodnictwa. Przez dwie kadencje pracował społecznie jako członek zarządu Koła Przewodników Tatrzańskich (druga kadencja - to praca w Zarządzie Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich im. Klimka Bachledy, którego członkiem jest do dziś). W 1998 r. wstąpił do Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich, a w 2002, po szkoleniu i egzaminach, uzyskał międzynarodowe uprawnienia przewodnika UIAGM.
Od lat uprawia wysokogórską turystykę narciarską - zjechał z większości szczytów i przełęczy w Tatrach. Dokonał też kilku zjazdów ekstremalnych, m.in. Zachodami Abgarowicza, Zachodem Grońskiego czy północną ścianą Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu. Ceniony na kursach i szkoleniach przewodnickich instruktor, od 2000 r. jest członkiem Państwowej Komisji Egzaminacyjnej dla przewodników. Prowadzi wycieczki wysokogórskie w Tatrach, Alpach, Dolomitach, w których wcześniej wspinał się i szkolił. Kierował wyprawami na Aconcaguę w Andach (2002) i na Mount McKinley na Alasce (2003). Od lat oddaje się też swojej drugiej pasji - malarstwu.
- Uczyłem się malarstwa jako nastolatek, podpatrując pracę artystów w zakopiańskich pracowniach - śmieje się. - Maluję, oczywiście, głównie pejzaż górski. Jego obrazy olejne i pastele można było oglądać na kilku zakopiańskich wystawach, m.in. kilkakrotnie w Muzeum Przyrodniczym TPN, w kawiarni "Europejskiej" oraz w rodzinnej Naprawie i Jordanowie. Znajdują się w kolekcjach prywatnych na całym świecie. Od lat fotografuje na górskich szlakach i myśli o zorganizowaniu w nieodległej przyszłości wystawy swoich zdjęć. Od 2004 r. jest etatowym ratownikiem TOPR.
O przewodnictwie mówi tak: - Prowadzę w góry wszelkie wycieczki, również te masowe, po popularnych trasach, ale najbliższa jest mi wizja wypraw z czasów dr. Chałubińskiego, czyli kilkudniowe włóczęgi po Tatrach z wchodzeniem na najwyższe szczyty. Przewodnik, który pomaga, zabezpiecza i asekuruje klienta na wysokogórskiej drodze, a przy tym jest jego partnerem i towarzyszem - taki model przewodnictwa sprawia mi najwięcej radości i satysfakcji.
JERZY TAWłOWICZ