E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Zakopane
Bez sztuki nie da się żyć
 dodano: 27 Stycznia 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/01/27)
Anna Waloch (fot. Ewa Czerwieniec)

Rozmowa z ANNĄ WALOCH, odchodzącą kierownik Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem.

- Po trzydziestu siedmiu latach pracy odchodzi pani z zakopiańskiej galerii. Czy da się policzyć, ile wystaw przez ten czas zostało w galerii zorganizowanych?


- Trudno jest dokładnie policzyć. Z moich pomiarów wynika, że było to przeszło pięćset wystaw. To dużo. Kiedyś jeden ze znanych krakowskich galerników powiedział podczas wernisażu, że w Zakopanem raz jest śnieg, raz go nie ma, władze się zmieniają, a tylko jedna osoba się nie zmienia - kierownik galerii. To miał być komplement, ale trochę... tragiczny. Żeby takich komplementów nie było coraz więcej, trzeba wreszcie odejść na zasłużoną emeryturę.

- Wśród tych pięciuset wystaw na pewno były takie, z których była pani szczególnie zadowolona?

- Nigdy nie miałam żadnej presji, co ma być prezentowane w galerii. Pierwszą wystawę zorganizowałam pośmiertnie Piotrowi Waligórze, rzeźbiarzowi zakopiańskiemu. W pierwszych latach pracy miałam ogromną pomoc ze strony mojego męża i Związku Plastyków. Byli tu wtedy Tadeusz Brzozowski, twórca salonów marcowych, Władysław Hasior, Antoni Rząsa. Narodziła się wówczas tradycja wspaniałych salonów marcowych, które odbiły się szerokim echem w całej Polsce i zostały bardzo wysoko ocenione przez środowisko artystyczne. Od wielu lat w zakopiańskiej galerii prezentowane było to, co zaproponowałam. Jak w każdej galerii, pokazywani byli nie tylko wybitni twórcy, ale również chodziło nam o promocję młodych i prezentowanie tutejszego środowiska. "Zakopianina" zawsze działała mocno, dlatego wielu wybitnych arystów z chęcią zgadzało się organizować tu swoje wystawy, chociaż nasza galeria, pod względem finansowym, była skromna.

- Wspomniała pani o mężu, Arkadiuszu Walochu, o Brzozowskim, Hasiorze, Rząsie. W jaki sposób wpływali na wizerunek galerii?

- Mieli ogromny wpływ. Dawali mi wsparcie artystyczne. Bardzo ułatwiali pracę, jak również wiele się od nich nauczyłam. Dzięki nim zaprzyjaźniłam się także z innymi artystami. To były inne czasy. Nie było np. hotelu dla przyjeżdżającego artysty. Nocowali więc często u nas w domu, jeździliśmy razem na nartach. W pierwszych latach pracy prezentowało się artystów, których się znało, przyjaciół. Potem po latach okazało się, ze to byli wybitni twórcy, profesorowie akademii. Tu często stawiali pierwsze kroki. W Zakopanem pierwszą swoją wystawę miał Jerzy Nowosielski, prezentowaliśmy także Zdzisława Beksińskiego, kiedy dopiero zaczynał malować, również wielu wspaniałych grafików krakowskich, którzy teraz są laureatami międzynarodowych konkursów. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że za dziesięć lat będzie to czołówka.

- Czy wśród pani zawodowych marzeń jest artysta, którego nie udało się przedstawić w Zakopanem?

- Wielu zarówno wśród polskich, jak i zagranicznych. Zawsze marzyłam, żeby zrobić kiedyś wystawę Vincenta van Gogha, który mnie bardzo pasjonuje. Także myślałam, żeby zrobić wystawę Salvadora Dali. W tym przypadku pojawiła się nawet taka możliwość, ale, niestety, nie wystarczyło pieniędzy.

- Ma pani ogromne doświadczenie w pracy galeryjnej. Czy takiemu małemu ośrodkowi jak Zakopane trudniej jest prezentować sztukę na wysokim poziomie?

- Ze względów finansowych trudniej. Byliśmy filią Biura Wystaw Artystycznych, więc prosperowaliśmy tu na minimalnych środkach. Dopiero od 2001 r., gdy zostaliśmy miejską galerią, pojawił się właściwy budżet, który na przykład pozwolił nam na drukowanie od 8 do 10 katalogów rocznie.

- Czy Zakopanemu jest w ogóle potrzebna galeria?

- Oczywiście! Galeria jest bardzo potrzebna, ponieważ nie można żyć bez kontaktu ze sztuką. Zadaniem galerii zawsze była ogólna dostępność. Turysta z Krupówek, młodzież szkolna, czy wybitna osobowość sztuki - każdy ma zobaczyć coś, co będzie mu bliskie.

- Wprowadziła pani do galerii nowe inicjatywy jak targi sztuki, warsztaty rysunkowe czy działalność koncertową. Czy to się sprawdziło?

- Targi sztuki to była świetna inicjatywa dla galerii. Sprowadziły tu ludzi, którzy niekoniecznie chodzili na wystawy, za to pojawili się na targach, a potem zaczęli przychodzić na wernisaże. Pod względem finansowym efekt nie był jednak rewelacyjny. Od lat odbywają się tu koncerty i jest to mocna pozycja w naszej pracy, oczywiście, dzięki współpracy z instytucjami zajmującymi się ich organizacją. Od lat są też prowadzone zajęcia rysunkowe dla młodzieży. Zainteresowanie nimi jest duże, tym bardziej że prowadzi je m.in. prof. Jerzy Jędrysiak, także pod kątem egzaminów na studia. Galeria nie jest zamykana o godz. 17, tylko żyje swoim życiem.

- Jak wyobraża sobie pani teraz życie bez galerii?

- Nie każdemu zdarza się taka praca, która jest połączona z przyjemnością. W moim przypadku tak było. Niektórzy twierdzą, że mając przez tyle lat kontakt z wieloma dziełami sztuki, wysłuchując tylu koncertów skończyłam w ten sposób przynajmniej dwa uniwersytety: plastyczny i muzyczny. To jest właśnie moja satysfakcja z tej pracy. Cieszę się także z tego, że jest tu środowisko, które przychodzi na wernisaże, na koncerty, że są ludzie, którzy chcą kupować sztukę. Chciałam przy tej okazji podziękować wszystkim artystom za współpracę, również przyjaciołom galerii, którzy uczestniczyli w wernisażach, koncertach i innych wydarzeniach. Załodze, która też pokochała sztukę; władzom miasta, które od wielu lat wspierają galerię, szczególnie od 2001 r.; pani Marii Matejowej, naczelnikowi Wydziału Kultury; instytucjom kulturalnym, z którymi współpracowałam, w tym Związkowi Plastyków, Muzeum Tatrzańskiemu, Teatrowi Witkacego i oczywiście "Dziennikowi Polskiemu" za wieloletni patronat medialny. Mimo że kończę pracę 1 lutego, to serdecznie zapraszam do odwiedzania galerii, bo trudno jest żyć bez sztuki.

Rozmawiała: EWA CZERWIENIEC











«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    1908





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024