Opozycyjni radni PiS i Klubu Zamoyskiego nie zamierzają darować burmistrzowi Zakopanego zmian w spółce Tesko. Jerzego Zacharki nie zadowoliło tłumaczenie burmistrza. - To moja decyzja i ponoszę za nią pełną odpowiedzialność - podkreśla Janusz Majcher.
12 grudnia zeszłego roku na polecenie burmistrza Janusza Majchra Rada Nadzorcza Tatrzańskiej Komunalnej Grupy Kapitałowej "Tesko" odwołała ze stanowiska prezesa Marka Kabacińskiego i powołała na jego miejsce Czesława Ślimaka. Nowy prezes odwołał wiceprezesa Tomasza Dzierzęgę, druga wiceprezes Monika Jaźwiec podała się do dymisji. Na sesji Rady Miasta, która odbyła się 14 grudnia, Jerzy Zacharko z PiS złożył interpelację, w której domagał się od burmistrza wyjaśnień, jakie merytoryczne zarzuty stały za odwołaniem prezesa Kabacińskiego.
Przypominał on także, że Czesław Ślimak był już prezesem Tesko w latach 1999-2003 - i został z tej funkcji odwołany. Tydzień później burmistrz odpowiedział radnemu na piśmie, że przyczyną odwołania był brak zaufania do poprzednich władz spółki oraz wysoce niezadowalający stan czystości miasta. Zaznaczył też, że jako radny wielokrotnie wyrażał sprzeciw wobec zasad funkcjonowania holdingu, bo przy obecnym układzie organizacyjnym trudno określić zyski i straty poszczególnych spółek wchodzących w jego skład. Radnego nie zadowoliła jednak odpowiedź burmistrza.
- Przed odwołaniem prezesa Kabacińskiego przeprowadził pan z nim rozmowę przy świadkach. Powiedział pan, że nie ma mu pan nic do zarzucenia, ale takie były ustalenia koalicyjne - mówił podczas wczorajszej sesji Jerzy Zacharko. - Umowa miała być rozwiązana za porozumieniem stron, z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Obiecał pan także panu Kabacińskiemu, że pomoże mu znaleźć inną pracę, wykorzystując swoje rozległe kontakty. Nie było też mowy o zwolnieniu zastępcy, pana Tomasza Dzierzęgi. Wszystkie pana obietnice okazały się gołosłowne. Prezes został zwolniony z czternastodniowa odprawą, pracę stracił także pan Dzierzęga. Co w takiej sytuacji znaczą słowa burmistrza? To byli wybitni fachowcy, którzy z trudem odbudowali majątek gminy zdewastowany w czasach PRL.
Radny przypomniał także powody zwolnienia ze stanowiska Czesława Ślimaka, w tym m.in. uchylanie się od wykonywania uchwał Rady Miasta, złe zarządzanie wysypiskiem, które doprowadziło do jego przepełnienia oraz niewywiązanie się z realizacji planowanej inwestycji, czyli budowy zakładu utylizacji odpadów.
- Za wszystkie decyzje personalne w firmach podległych miastu ponoszę pełną odpowiedzialność. To ja będę z nich rozliczany, a nie pan radny. Dlatego nie zamierzam z panem na ten temat dyskutować. Mam do pana Czesława Ślimaka pełne zaufanie - powiedział burmistrz.
Polemikę z Jerzym Zacharką podjął natomiast radny Jedności Tatrzańskiej Robert Kłak, który w latach 80. XX w. pełnił funkcje naczelnika miasta.
- Co to znaczy "majątek zdewastowany w czasach PRL"? - pytał. - Proszę nie obrażać tych ludzi, którzy doprowadzili do tego, że to wysypisko w ogóle powstało. Na gotowym dużo łatwiej gospodarować.
(KOV)