21 sierpnia o godz. 18.00 w Dworcu Tatrzańskim, ul. Krupówki 12, odbędzie się wieczór autorski Romualda „Aldka” Romana, który promować będzie swoją książkę „Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody”. Serdecznie zapraszamy.
Tajemnica Doliny Syrokiej Wody
Morskie Oko, Dolina Pięciu Stawów, Giewont, Krupówki – cudowne widoki, czyste powietrze – Zakopane. Kto by pomyślał, że w nie tak przecież odległych czasach PRL miejscowość ta posiadała coś, czym nie mogło się pochwalić żadne inne miasto Polski – Ośrodek Wypoczynkowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wybudowany w Dolinie Syrokiej Wody stanowił ostoję dla zszarganych nerwów kolejnych ministrów, generałów, konsulów a nawet premierów, którzy odpoczywali wśród dzikiej natury Tatrzańskiego Parku Narodowego otoczeni luksusem i splendorem nienagannie urządzonych wnętrz. Ośrodek Zero, bo tak był nazywany w wąskim kręgu wtajemniczonych, i jego kierownik Zdzisław Groch, byli świadkami wielu wydarzeń, które nie mogły ujrzeć światła dziennego. To, co działo się w ośrodku, na zawsze w nim zostawało.
Czy to możliwe żeby taki Ośrodek naprawdę istniał? A może to tylko fantazja autora książki „Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody” -Romualda "Aldka" Romana? Na te pytania można już bardzo łatwo znaleźć odpowiedź. Aby to zrobić trzeba po pierwsze, przeczytać książkę „Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody”, która dostępna jest m.in. w Internecie oraz w zakopiańskich księgarniach, a po drugie spotkać się z nietuzinkowym autorem książki podczas jego pobytu w Zakopanem.
Romuald „Aldek” Roman jest zakopiańczykiem mieszkającym od wielu lat w Filadelfii. W ciągu 34 lat, które niefrasobliwie spędził w Zakopanem, byłem leśnikiem w TPN-ie, taternikiem-GOPR-owcem, nauczycielem w Liceum dla Pracujących i Liceum Sportowym, narciarzem i … pisarzem „do szuflady”. Po wyjeździe do USA zaczął po raz kolejny studiować i zmieniać zawody. Liczył koniki polne w Idaho, wdychał azbesty w Nowym Jorku, wreszcie po kolejnych studiach i egzaminach licencyjnych z zakresu toksykologii przemysłowej zaczął wyjeżdżać do Europy z ONZ-etem, a na koniec został rządowym biurokratą w Federalnej Agencji Ochrony Środowiska ("EPA"). Wtedy to szufladowe pisanie zaczęło wychodzić z ukrycia i dwukrotnie jego powieści pojawiły się w polskich księgarniach: „Przystanek Idaho” był lekką opowiastką o polskim Szwejku u podnóża Gór Skalistych, a „Kierunek Filadelfia” opowieścią z drogi w poprzek kontynentu, w której historia Ameryki przeplatała się z galicyjskimi wspominkami o przodkach. Mieszkał wówczas cały czas w Filadelfii i wydawane książki pozostawił własnemu losowi, niech się broni sama - czytelnicy docenią, bez żadnych prób robienia kampanii public relations. No i… książki nie zdobyły popularności. Nie było komu o nich napisać, nie było komu ich "popchnąć".
Tym razem, po napisaniu trzeciej książki "Ośrodek Zero" Aldek postanowił o nią zawalczyć. Książka jest zbyt ciekawa, pełna humoru, wymyślona z fantazją, kolorowa jak "Przygody Munhausena"… Ta trzecia książka nie może się rozmyć bez śladu. Szczególnie, że to taka lekka, "wakacyjna" opowieść, a ludzie potrzebują bardziej rozrywki na wakacje, niż psychologicznych meandrów, morderstw i politycznych dywagacji.
(źródło: materiał prasowy)
|