Turniej gry w Zośkę rozgrywany będzie 4 i 5 maja przed Kinem Śnieżka w Rabce-Zdroju: Sobota w godz. 15.00 – 19.00 Niedziela w godz. 11.00 – 16.00.
1. Grupa Mundurowa – Straż Pożarna, Policja, Straż Miejska oraz GOPR (sobota) 2. Grupa Młodzików – szkoła podstawowa (sobota - 1 etap, niedziela finał) 3. Grupa Juniorów – gimnazjaliści (sobota - 1 etap, niedziela finał) 4. Grupa Juniorów II – licealiści (sobota - 1 etap, niedziela finał) 5. Grupa Seniorów – osoby dorosłe (sobota - 1 etap, niedziela finał) 6. Grupa Rodzinna – (niedziela) 7. Kategoria otwarta – kapkowanie zośki (niedziela)
Trofea dla zwycięzców poszczególnych kategorii zostaną wykonane przez uczestników zajęć terapeutycznych ze Środowiskowego Domu Samopomocy „Radość Życia” działającego w Rabce–Zdrój.
www.lokomotywa.org
Zośka, zocha, zosieńka…
Do Polski zośka przywędrowała z Rosji przez Kresy Wschodnie. Co ciekawe, jej nazwa w języku polskim nie pochodzi od żeńskiego imienia Zofia, lecz od kałmuckiego wyrazu zōs - oznaczającego drobną chińską monetę z prostokątnym otworem pośrodku. Jeszcze przed II wojną światową, nasi dziadkowie ustawiali się na ulicach miast w kółkach, aby towarzysko podbijać nogami kawałek ołowianego krążka owiniętego włóczką. Bronili narysowanego na ziemi koła o średnicy ok. 2,5 metra i starali się umieścić zośkę w polu przeciwnika. W grze brało udział od 2 do 5 graczy, każdy miał do obrony własne koło. Jeżeli do koła gracza zośka upadła ustaloną liczbę razy - na ogół 6 - gracz ten odpadał z dalszej gry, co trwało aż do wyeliminowania wszystkich graczy.
Zośką można było również żonglować. Ten, kto wykonał największą liczbę podbić wygrywał. Była ona popularna w tej postaci jeszcze w latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych XX w. Inna wersja - to gra dwóch graczy na bramki odległe o ok. 10-20 metrów. Gracze na zmianę podbijając zośkę (minimum 10 razy) starali się zbliżyć do bramki przeciwnika i z jak najbliższej odległości kopnięciem z powietrza umieścić ją w bramce. Podczas takiej rundy zośka nie mogła upaść na ziemię. Grano do ustalonej liczby goli. Gra w zośkę znana jest praktycznie na wszystkich kontynentach. Najprawdopodobniej wymyślono ją na terenie dzisiejszej Mongolii, gdzie bawiono się w odbijanie małych woreczków i ołowianych krążków. Możliwe, że mongolska zabawa ewoluowała jednak z japońskiej gry kemari. Zabawa polegająca na jak najdłuższym utrzymaniu małej, skórzanej piłki w powietrzu znana jest w kraju kwitnącej wiśni już od 1400 lat!
I tak narodził się sport…
W 1972 r. Mike Marshall i John Stalberg ze stanu Oregon, odbijając skarpetkę wypełnioną kukurydzą, nadali starej zabawie nowy charakter rywalizacji sportowej. Grę nazwali footbag, a piłkę własnej produkcji - hacky sack. Pierwsze mistrzostwa świata w podbijaniu piłeczki zostały zorganizowane w 1986 roku. W popularną zośkę, obecnie nazywaną footbag (z ang. foot - stopa, bag - worek), grają na ulicach, w parkach i na podwórkach, na trawie, piasku i śniegu. Teraz nie jest to już amatorska zabawa - nazwanie jej zośką to niemal obraza. Footbag to nowy, dynamicznie rozwijający się sport polegający na odbijaniu małej piłeczki – woreczka uszytego najczęściej z cienkiego syntetycznego zamszu, wypełnionego piaskiem, żwirkiem, plastikowym granulatem lub metalowym śrutem. Zośka, popularna gra rekreacyjna rozwinęła się do niesłychanie widowiskowej dyscypliny sportowej. Freestyle polegający na wykonywaniu różnych ewolucji/tricków wymaga niesamowitej koordynacji i techniki, a w połączeniu z muzyką daje niesamowite show.
Moją zośkę z biało-zielonej grubej włóczki z obowiązkowym ołowianym „guzikiem” wspominam z wielkim sentymentem. Zrobił mi ją tata ponad dwadzieścia lat temu, on też wyjaśnił mi zasady gry. Zośka wspaniale wypełniała czas na zabawie, szczególnie w deszczowe dni, kiedy spotykałam się z kolegami i koleżankami na klatce schodowej w sąsiednim bloku. Teraz po latach chętnie w tajniki Zośki wprowadzę mojego 6 letniego syna, a zbliża się ku temu świetna okazja, gdyż Stowarzyszenie Lokomotywa przy okazji obchodów Dnia Dziecka pragnie przybliżyć starą Zośkę młodemu pokoleniu i zachęcić do wspólnej zabawy i integracji kilku pokoleń.
Monika Rzonca
|