E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Kalendarz imprez - Zakopane, Tatry i Podhale
Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Poprzedni miesiąc 03 / 2011 Następny miesiąc

Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Kalendarz imprez
    wydarzenia w dniu: 03-03-2011
   ««Powrót do kalendarza | Powrót do listy wydarzeń       Następne wydarzenie

 "Szalom" zapraszamy na filmy bilet 5 zł
     Data:  2011-03-02 - 2011-03-04
     Miejsce: 
Miejski Ośrodek Kultury
Al. Tysiąclecia 37
34-400 Nowy Targ
tel. / fax. 018 266 21 32
e-mail: sekretariat@mok.nowytarg.pl
www.mok.nowytarg.pl
 

 
Po-lin. Okruchy pamięci
2008
reż. Jolanta Dylewska
prod. Polska, Niemcy
82’

2 marca (Środa) 20.30  - sala widowiskowa MOK
Recenzja „Traumy zapomnianej przeszłości” Jarosław Leszcz – portal Filmweb.pl

Nie ma już małych żydowskich miasteczek – pisał przed laty Antoni Słonimski. Jolanta Dylewska postanowiła przywrócić nam przeszłość, z której na własne życzenie zrezygnowaliśmy.

„Po-lin” może wydawać się nieefektowne. Opowieść o współżyciu Polaków i Żydów wałkujemy od lat. Czy można tu coś jeszcze dodać? Okazuje się, że tak. Znana operatorka Jolanta Dylewska opowiada historię świata, którego już nie ma. I robi to poza dyskursem o polskim antysemityzmie, niechęci do obcych i jego politycznych konsekwencjach. W „Po-lin”  opowiada nam historię małych żydowskich miasteczek,  stosując maksymalnie kameralną perspektywę. Lądujemy na Kresach w latach 30. ubiegłego wieku. Film jest prezentacją archiwalnych materiałów z epoki. Oglądamy codzienne życie małych miasteczek zarejestrowane amatorską kamerą przybyszów zza oceanu. Kamera rejestruje: święta, zakupy na targu, codzienne radości i znój, ale też drobne incydenty, które znamionują rychły exodus tego jakże barwnego świata.  Na razie jednak nikt o tym nie myśli.

Pod nieme filmy Dylewska podłożyła odgłosy codziennego życia, co wzmaga uczucie uczestnictwa. Projekcjom towarzyszy jedynie głęboki głos Piotra Fronczewskiego odczytujący wspomnienia z epoki oraz wspomnienia żyjących wciąż, przede wszystkim polskich, świadków. Główni bohaterowie „Po-lin” - czyli żydowska diaspora - już niestety do nas nie przemówią. Nie poznamy ich wersji, zostają tylko te archiwalne materiały. Skromny film Dylewskiej pozwala przenieść nam się w czasie, by zobaczyć jak ciekawym kulturowo krajem kiedyś byliśmy. Czas miniony zostaje na chwilę przywrócony teraźniejszości. Trudno o większy hołd dla kina.


Przyjeżdża orkiestra / Bikur Ha-Tizmoret; The Band's Visit /
2007
Reż. Eran Kolirin
Prod. Izrael, Francja, USA
87’
3 marca (czwartek) 20.00  - sala widowiskowa MOK

Recenzja „Sprawdzony przepis na sukces” Jarosław Leszcz – portal Filmweb.pl
"Przyjeżdża orkiestra" to jeden z tych małych i skromnych filmów, które odniosły sukces na świecie, spotykając się z ciepłym przyjęciem zarówno widzów jak i krytyki. Historia aleksandryjskiej Orkiestry Policyjnej zagubionej na Izraelskiej prowincji okazała się jednym z ciekawszych i mądrzejszych filmów w swoim roczniku. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszytko w tej uroczej i pełnej melancholii opowieści jest odrobinę wykoncypowane, tak aby schlebiać wyrobionym gustom festiwalowej publiczności.

Nie od dziś wiemy, że ludzie rodzą się równi i w głębi serca jesteśmy tacy sami. Mamy podobne, częstokroć niespełnione marzenia, chcemy kochać i być kochani. Fakt, że mówimy rożnymi językami i mieszkamy w rożnych krajach, które dość często są ze sobą w konflikcie, sprawia, że lubimy o tym podstawowym fakcie wspólnoty na co dzień zapominać. Film Erana Kolirina nam o nim przypomina, przedstawiając przedziwne spotkanie ludzi reprezentujących dwie zwaśnione ze sobą nacje. Z tego faktu wynika zapewne część zachwytów nad nim. I choć całość jest naiwna, trudno odmówić jej szczerej prostolinijności.

Reżyser, snując w niespiesznym tempie swoją opowieść, lubuje się w zderzaniu drobnych i zabawnych absurdów codzienności z melancholią i delikatną nutką smutku i nostalgii. Kadry są puste i przestrzenne, mają podkreślać i budować wspominany nastrój. Nie od dziś wiadomo, że jest to sprawdzony przepis na sukces.

Muszę przyznać, że nie do końca jestem fanem takiego kina. Dostrzegam w nim bowiem pewien fałsz i sprawdzoną manierę. Powoli jestem zmęczony historiami, które są piękne, odrobinę odrealnione i proste. Na starość wolę jednak surowe historię niż bajkowe historyjki. Zakładam jednak, że film znajdzie swoją wierną publiczność, która takich obrazów właśnie oczekuje.


Walc z Baszirem /Vals im Bashir, Waltz with Bashir /
2008
Reż. Ari Folman
Prod. Izrael, Francja, Belgia i In.
90’

4 marca (piątek) 20.30  - sala widowiskowa MOK

Recenzja „26 psów” Malwina Grochowska – portal Filweb.pl

Najpierw pojawiają się psy. Czarne, agresywne biegną całą sforą przez miasto, wywołując przestrach otoczenia. To one prześladują przyjaciela bohatera – nawiedzają go w snach, budzą nie do końca zidentyfikowane lęki. W "Walcu z Baszirem" autor, w ramach specyficznej autoterapii, analizuje tę wizję sfory, odkrywając poprzez to także swoje stłumione wspomnienia.

Chodzi oczywiście o wspomnienia wojenne: w młodości reżyser Ari Folman, jak wszyscy jego koledzy, odbywał obowiązkową służbę w wojsku izraelskim. Był rok 1982, Izrael wkroczył do Libanu, a w obozach Sabra i Szatila pod Bejrutem oddziały libańskiej milicji dokonały masakry na palestyńskich uchodźcach. Siły izraelskie, choć stacjonowały obok, nie interweniowały. Folman służbę wojskową jakby wymazał z pamięci, dopiero po czterdziestce, po rozmowie z psychologiem, zaczął myśleć o minionych wydarzeniach. Ten właśnie proces przypominania sobie bolesnych doświadczeń jest głównym tematem "Walca z Baszirem".

Folman nie zamierza zwyczajnie przywoływać relacji innych czy tak zwane fakty historyczne albo konfrontować je z własnymi przeżyciami. "Walc z Baszirem" nie jest próbą obiektywnego spojrzenia na zbrodnię sprzed lat, ale narracją tak osobistą jak tylko można to sobie wyobrazić: w sposób niezwykle szczery twórca obnaża przed nami swoją słabość. Słabość – o ile można tak ująć cechy związane z człowieczeństwem – jednostki, która z przymusu stała się żołnierzem i której kazano zabijać.

Powstał film niesamowity, i to pod wieloma względami. Poczynając od formy, składającej się z elementów pozornie nie do pogodzenia, dokumentu i animacji. W "Walcu..." to połączenie gatunkowe okazuje się zrozumiałe i naturalne, a może w ogóle jedyne możliwe, ponieważ świat tutaj udokumentowany nie mieści się w naszej linearnie postrzeganej rzeczywistości. To coś więcej niż zaburzenie chronologii: narysowanie wewnętrznego krajobrazu bohatera, krajobrazu zawieszonego poza czasem. Oglądając go, nie zastanawiamy się: co z tych wydarzeń zdarzyło się naprawdę, co jest "tylko" wizją? Raczej: czy te wizje, te przekształcone przez pamięć skrawki wspomnień, nie są w pewnym sensie równie prawdziwe? Mówią nie o samym okrucieństwie wojny, ale również o tym, jak dalekosiężne, długofalowe spustoszenie wojna sieje w umysłach. A przykładowo scena, w której żołnierze wychodzącą z migoczącej złociście wody to w ogóle jeden z najbardziej poruszających filmowych obrazów, jakie ostatnio miałam szczęście zobaczyć.

"Walc z Baszirem" niesamowicie kontrastuje z polskimi filmami wojennymi, przy okazji bezwzględnie obnażając słabość tych drugich. Podczas gdy u nas na ekranach mitologizuje się przestarzały, nietolerujący odmiennej oceny koncept poświęcenia dla ojczyzny, Folman prezentuje podejście skrajnie inne – indywidualistyczne, uznające relatywizm nie tylko ocen, ale także relatywizm czasowy. "Walc" urasta do rangi uniwersalnej, ponieważ opowiada o osobistej traumie, ale – pośrednio – również o zbiorowej nieświadomości narodu, wyrosłej z niechlubnych kart historii. Zrobienie takiego filmy wymagało wielkiej odwagi, choć zupełnie inaczej rozumianej niż ta standardowa odwaga na polu walki.

Loteria:
Wydawnictwo Literackie
Anna Alter „Moja córka doktorrr astrofizyk”
Peter Duffy „Bracia Bielscy”
Henryk Dasko „Dworzec gdański. Historia niedokończona” x2
Agata Tuszyńska „Oskarżona Wiera Gran”
Wydawnictwo Sic!
Eli Barbur „ Strefa elat”
Eli Barbur „Tsunami za frajer. Izrael – polska – media”
Eli Barbur, Krzysztof Urbański „Właśnie Izrael”
Viola Wein „Rachmunes”
„Ostatnie pokolenie. Autobiografie polskiem młodzieży żydowskiej okresu międzywojennego ze zbiorów YIWO Institute for Jewish Research w Nowym Jorku”
Wydawnictwo Pascal
Adam Dylewski „Śladami Żydów polskich” x2
„Izrael. Praktyczny przewodnik” x2
„Ziemia Święta. Przewodnik ilustrowany” x2
„Izrael. Last minute” x2
Wydawnictwo W.A.B.
Fiodor Huber „Wasilij Grossman. Pamięć i listy” x2
Edgar Keret „Kolonie Kellera”
Edgar Keret „8% z niczego”
Edgar Keret „Rury”
Edgar Keret „Tęskniąc za Kissingerem”
Wydawnictwo Wytwórnia
Wydawnictwo Sprawy olityczne
„Cwiszn” żydowski kwartalnik o literaturze i sztuce

Dodatkowo koszulki z logiem wydarzenia (15 sztuk)

więcej o wydarzeniu na stronie: www.mok.nowytarg.pl  
  Następne wydarzenie »» 
 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    2340




Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024