Ewa Fortuna tworzy niewielkie, subtelne i nastrojowe prace zainspirowane naturą. Jubileuszowa wystawa jest okazją do zaprezentowania jej dorobku: tkanin, pasteli i kolaży. Artystka swoje prace eksponowała na ponad 80 wystawach w kraju i za granicą.
Najpierw były tkaniny: MECHATE, FURKOTNE, CZERWIENNE — duże okna, które można powiesić na ścianie. Pieszczą nie tylko oko — kuszą, by je dotykać i głaskać, a potem zagłębić się w miękki świat z przytulną tajemnicą; po prostu uciec od wszystkich tych ostrych kantów, zgrzytów, zgiełku codzienności.
Potem stworzone przez Ewę okna do arkadii skurczyły się gwałtownie; stały się tak małe, że zamiast wieszać na ścianie, można nosić je z sobą i kiedy wszystko wokół jest nie do zniesienia, wydobyć z kieszeni, by choć na chwilę przejść na tamtą stronę, schronić się, odpocząć.
Zmieniły też swą postać; wpierw na maleńkich, kreślonych pastelem tatrzańskich pejzażach pojawiły się — jak w starych zielnikach lub wzruszających sztambuchach, do których prababki wklejały zeschłe wspomnienia po swych ukochanych — suche liście, kwiaty, źdźbła traw, kolorowe płatki; niekiedy strzępki starych, misternych koronek. Górskie tło z czasem zaczęło zanikać: Ewa, z coraz większą czułością, zaczęła oglądać świat coraz bardziej z bliska — okazał się dobry, warty zachowania.
Uratowane przez nią wysuszone liście, zetlałe koronki nie mówią o odchodzeniu, jesieni, przemijaniu — są ZAPISANE W CZASIE, opowiadają trwanie. Pogodne, zaprawione niekiedy szczyptą melancholii, krajobrazy Ewy to nie tylko obraz jej widzenia świata — to przede wszystkim zapis jego odczuwania. Wiary w sens piękna, w wieczystą harmonię, którą tak trudno jest dostrzec w jakże często nieznośnej naszej codzienności.
Wawrzyniec Brzozowski
Kraków, marzec 2010
|