Na wystawie znajduje się ok. 40 obrazów Ireny Trzetrzewińskiej. Artystka, urodzona w Zapuście koło Sandomierza, ukończyła Wydział Malarstwa, a następnie Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie mieszka i pracuje. Jej obrazy prezentowane były na 19 wystawach indywidualnych oraz 90 zbiorowych w kraju i za granicą. Prace Ireny Trzetrzewińskiej znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu, Muzeum Archidiecezjalnego w Warszawie, Muzeum Zamkowego w Niedzicy, Muzeum Tatrzańskiego oraz w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. Artystka jest laureatką licznych nagród i wyróżnień.
Jeśli kto urodził się w Zapuście, na nizinach podsandomierskich, dla niepoznaki nazwanych płaskowyżem, to oznaczać musi, że przyszedł na świat z potrzebą dążenia w górę; tak, by jak najszybciej zapomnieć o swym niefortunnie niskim, ceperskim pochodzeniu. Zainteresowanie Reny Trzetrzewińskiej widokami tatrzańskimi zaczęło się więc jeszcze przed plenerami studenckimi na Harendzie i przeszło niepostrzeżenie w fascynację górami, tygodniami i miesiącami oglądanymi z pustego wówczas Małego Cichego, czy wyniesionej nad nim Tarasówki.
Stamtąd bowiem oglądać można świat od jego początku od Osobitej, aż po jego koniec, czyli po Hawrań i Murań. Świat co dzień inny, a to bliski na wyciągnięcie ręki (z widocznymi do najdrobniejszego szczegółu Gankiem czy Kosistą [!]), bądź odległy, zamglony, lub wreszcie chowany za zasłonami deszczu po halnym, zapowiadanym spektaklami chmur nieprawdopodobnych kolorów i kształtów.
A sztafaż? Nie byli nim zapracowani górale ( wyrozumiali dla trudnych do pojęcia zwyczajów ceprów ), bo to oni sprawili, że góry przestały być egzotycznym miejscem wakacji. Zwyczajne czynności, od zajęcia się Cisawą po przywiezienie z Krakowa autobusem lekarskich pijawek, dla cierpiącej na nadciśnienie Janieli, stawały się wyrazem zaufania, czasem misją, a co najważniejsze, skuteczną ochroną przed egzaltowanym przy powierzchownym oglądem ziemi czy ludzi. Próźne dni, gacopierze, mentle, skorusy, zbyrki, gadzińce, wykorzystane później jako tytuły obrazów, to słowa przystające do rzeczy i zjawisk swojskiego już świata, opisujące je precyzyjnie w oryginale poznanego języka.
Myślę, że to tam właśnie, na Tarasówce, zaczęła się wędrówka nieskrępowanej dosłownością motywów wyobraźni, prowadzącej rękę i pędzel w zakamarki gór wyobrażonych, gdzie żywioł natury jednoczył się z żywiołem malarstwa i pierwiastkiem życia, sumując się w nową, osobistą mitologię. Obrazy gór są jej zapisem.
JG, maj 2008
|
|
Małe Turnie Irena Trzetrzewińska, 2005
|
|
|
|
|
Niebo Irena Trzetrzewińska, 2000
|
|
|
|
Lipiec Gacopierza Irena Trzetrzewińska, 1975
|
|
|
|
|
Smutna Irena Trzetrzewińska, 2002
|
|
|