|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
|
|
|
|
Luboń Wielki 29.04.2013
|
|
|
Pogoda piękna na majówkowy wypad na Luboń Wielki - temperatura ok. 30 stopni, ale odczuwalna niższa z powodu dosyć silnego i chłodnego wiatru. Startowaliśmy z Rabki Zaryte na żółty szlak i tu pierwszy kłopot. Wydawało mi się, że zawsze tam, gdzie zaczynają się szlaki na dosyć uczęszczane górki, są jakies niewielkie parkingi dla samochodziarzy, a tu rozczarowanko. Nie było parkingu, a i samo wypatrzenie miejsca, w którym zaczyna się szlak nie było proste. Ot malutki znak na drzewie, niełatwy do zauważenia z przejeżdżającego samochodu. W końcu zawracając dwa razy i odnajdując kolejne znaki topograficzne udało nam się odnaleźć znaki niebieskie, którymi planowaliśmy zejść, a które schodzą z Lubonia w pewnej odległości od żóltych (może jakieś 150-200 m). Samochód pozostawiliśmy koło sklepu spożywczego.
Wejście szlakiem żółtym dokładnie takie, jak w opisie mojego przewodnika. Na początku niezbyt stromo, przez łąki, wśród pięknej, majowej zieleni łąk i kwitnących gdzieniegdzie drzewek owocowych. Po wejściu w las zaczęło się robić stromo i to mocno. Jak przystało na górę w Beskidzie Wyspowym. Miejsc wypłaszczonych tyle co kot napłakał. Po godzinie weszliśmy na teren rezerwatu obejmującego gołoborze. Szlak zrobił się od razu ciekawszy, choć trudniejszy teren wymusił wzmożenie uwagi na stawiane kroki. Stąd też mieliśmy okazję zobaczyć ukochane, ośnieżone szczyty Tatr. Każde kilka metrów w górę dawało okazję do zobaczenia coraz szerszej panoramy Tatr, aby w końcu zobaczyć je całe - od Bielskich przez Wysokie po Zachodnie. Piękny widok! W dalszej części szlaku trzeba było złożyć kije i przypiąć je do plecaka. Pokonanie skałek wymagało użycia rąk i nóg, a czasem i pośladków :) Partia podszczytowa była trudniejsza niż gołoborze i skałki. Mocno stroma, nie bardzo było o co buty zaprzeć, do tego podłoże było pokryte tak grubą wartswą liści, że była miękka jak materac z gąbki o grubości 20 cm (taki mamy na kwaterze :) O trudności związanej ze wspinaczką po liściach chyba nie muszę pisać - MASAKRA. Bez kijów zabiłabym się pewnie. Jednak udało się nam dotrzeć do szczytu, na którym znajduje się maleńkie, jak chatka na kurzej łapce, pięknie odnowione schronisko. Przed wejściem do schroniska skonstruowano niewielka platformę, z której można podziwiać Beskid Wyspowy - prawdziwie wyspowy - góry, jak oddzielne wysepki prezentują się uroczo - Szczebel, Lubogoszcz, Lubomir, Śnieżnica i Ćwilin - te udało mi się rozszyfrować :)
Na szczycie pogawędziliśmy sobie miło z trójką turystów z okolic Warszawy i Radomia. Popodziwialiśmy wspólnie zdobycie Babiej Góry, której osnieżony szczyt dojrzeliśmy na horyzoncie dopiero w momencie, w którym zawierając znajomość skorzystaliśmy z wygodnej podpórki pod dolna część pleców, jaką dawała barierka platformy :)
Schodziliśmy z Lubonia niebieskim szlakiem, równie stromym, jak żółty w partii leśnej. Szlak ten jest prawie całkiem zalesiony, dopiero w najniższej partii, w której szlak biegnie skrajem łąk można podziwiać Gorce. Ale co widziałam jeszcze nie jestem pewna - muszę porównać zdjęcia z tym co dostępnie w necie.
I jeszcze jedno - dla tych którzynie lubią tłoku w górach polecam Luboń na majówkę. W górę nikt za nami nie szedł. W podszczytowej partii, tam gdzie nasz szlak połączył się z czerwonym z Przełęczy Glisne, myknął przed nami jeden turysta, ale w schronisku sie nie zatrzymał - nie było go tam, a oprócz nas były tylko dwie dziewczyny odpoczywające na ławie. Później przyszli poznani przez nas przemili turyści z mazowieckiego. Po nich jeszcze dwóch młodzieńców wpadło na naleśniki. Schodząc niebieskim szlakiem spotkaliśmy tylko tatę z ok. pięcioletnim synkiem. Także tłoków nie i było.
Pozdrawiam serdecznie forumowiczów z Rabki
PS.: Zdjęcia zamieszczę w pierwszej dogodnej chwili, gdyby ktoś chciał sobie podejrzeć, jak wyglądają szlaki na Luboń w maju.
|
|
|
Re: Luboń Wielki 29.04.2013
|
|
|
Joanno, takie są Beskidy, dzikie... coraz bardziej dzikie... puste i ciche... Są szlaki na których nawet w sierpniu nie spotkasz żywego ducha... Za to i nie tylko, można je pokochać..., ale można i na nich pobłądzić... Czasami, aż brakuje tego, że nie ma się do kogo odezwać... i nasłuchuje się, i wypatruje czy ktoś nie nadchodzi...
Nie zauroczysz się nimi tak jak Tatrami, ale po dłuższym poznaniu... żyć bez nich nie można.
Najurokliwsze są wschody i zachody słońca na szczytach, które w Beskidach są na wyciągniecie ręki... Mógłbym tak pisać i pisać, aż bym na śmierć zanudził...
Dzięki za interesującą i ciekawą relację ze szlaku... i życzę następnych podobnie udanych wędrówek...
|
|
|
Zmień styl wyświetlania forum: [ pokaż drzewko ]
|
|
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|