|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
|
|
|
|
Re: Dramat na Matterhornie.
|
|
|
Obejrzałam tego Superwizjera. I nawet wzięłam udział w czacie po reportażu
Mam mieszane uczucia. Po pierwsze za mało wiem. np. dlaczego za każdym razem przed tragedią oraganizator wycofywał się a reszta szła dalej? czy płacący byli informowani, że on jest ułatwiaczem organizacji wyjazdu/wyjścia a nie przewodnikiem? A po drugie zginęli dorośli. Nikt z nich nie był pierwszy raz w górach.
Daleka jestem od wydawania osądu. Wiele razy uczestniczyłam w wyjściach gdzie ktoś radził wycof a zawsze ZAWSZE znalazł się w grupie ktoś kto parł do przodu. I zawsze znalazł się ktoś kto szedł za takim prącym do przodu. Także nie wiem. No ale z drugiej strony skoro to już drugi przypadek zginięcia w górach i schemat się powtarza. Tak czy siak mam wątpliwości.
|
|
|
|
Re: Dramat na Matterhornie.
|
|
|
Zajęte przez Ciebie stanowisko, ambiwalentne i wolne od stanowczych ocen, jest godne uznania. Ponieważ moja wiedza, w zestawieniu z tą którą Ty dysponujesz, jest nieco szersza - a i osobista znajomość niektórych postaci dramatu nie jest bez znaczenia - pozwolę sobie na próbę ułatwienia Ci diagnozy.
Czy uczestnicy wyjazdów znali faktyczną rolę Piotrka Balcerzaka. Bezsprzecznie tak. W Alpy i Kaukaz nie wyjeżdżają ubezwłasnowolnieni debile. Za opłatę znacznie niższą od przewodnickiej, Piotr zajmował się logistyką a od momentu wyruszenia z bazy przeistaczał się w partnera. Ta kwestia była, w sposób nie pozostawiający wątpliwości, omawiana na przedwyjazdowych spotkaniach.
Jak to się działo, że Piotra nie było na miejscu tragedii.
Przypadek Ushby. Wyprawa organizowana była na Elbrus. Dopiero na miejscu uczestnicy większością głosów zmienili cel. Piotr protestował, "Proroczo" przewidział problemy na rozmiękłym lodowcu. Niestety każdy pozostał przy swoim, więc on pozostał w bazie.
Matterhorn. Wysoko na grani Hoerlni jeden ze wspinaczy skręca staw skokowy. Piotr poczuwa się jako kolega do pomocy. Jako kolega a nie z obowiązku przewodnika. Sprowadza kontuzjowanego szczęśliwie do schronu. Resztę znasz jak wszyscy - czyli 100% domysłów. Kiedyś, przed laty, w identycznej sytuacji jak Balcerzak znalazł się wybitny taternik, pisarz i dziennikarz - Jan Alfred Szczepański. Ponieważ analogicznie opuścił towarzystwo tuż przed dramatem (sprawa Kaszniców) napisał: "Czyż można mieć pretensje do podróżnego, że wysiadł z pociągu na stacji poprzedzającej katastrofę?"
P.S. Proponuję Ci zainteresowanie się stroną "Turnia.pl"
|
~jkch
18:06 Pn, 05 Mar 2007 |
|
|
|
Re: Dramat na Matterhornie.
|
|
|
Ot i widzisz. Trochę rozwiałeś moje wątpliwości. Daleka zawsze jestem od wydawnia sądów. Chociażby dlatego, że od lat poznaję Góry i myślę, że je trochę już znam. I ludzi, którzy po nich chodzą. A poza tym nie lubię jak przedstawia się zdanie czy pogląd tylko jednej strony
Wypowiedź Piotra B. to był jego głos z telefonu i to nie jestem pewna, czy nie zrobiono z tego jakieś wycinanki. Nie lubię dżenereli dziennikarzy. Wiem co potrafią zrobić z wypowiedzią człowieka
Nie znam tego chłopaka. Piotra B. znaczy. I nie wiem co tam się działo, co postanowili, jakie i kto podejmował decyzje. Ale szlag mnie trafia jak media skreślają człowieka już za życia. Bez sprawdzenia jak i co się działo. Szukają sensacji wszędzie i zrobią wszysko dla kasy. Ech
|
|
|
|
Re: Dramat na Matterhornie.
|
|
|
Definitywnie kończąc ten watek zamieszczę końcowy część polemiki dotyczącej powyższego (przedruk z Turnia.pl.).
Re: komentarz: Górskie wyprawy komercyjne - panel dyskusyjny, 15 marca 2007, Kraków
Na kanwie tego tematu toczyłem polemikę z Arturem Paszczakiem, (szefem Komisji d/s wypadków Pezety), która odbyła się na forum Brytana. Przytoczę w tym miejscu dwa końcowe posty.
Paszczu napisał:
"uważasz że powiedziałeś coś mądrego?
Widzę, że nadal masz problem z rozróżnieniem wspinania od działalności polegającej na zarabianiu na tym wspinaniu i podejmowania odpowiedzialnosci za czyjeś życie. Wiem, że ciężko ci sobie przypomnieć jak to było gdy sam zaczynałeś, ale ja takich ludzi obserwuję na co dzień, i wiem jacy są łatwowierni. Ale co to cię obchodzi, nie?".
jkch odpowiedział:
"Postaram się krótko.
Drogi Paszczu, cenię sobie Twój wkład pracy w działalność KW i PZA. Nie kwestionuję również Twoich osiągnięć sportowych (chociaż taternictwo nigdy nie było dla mnie sportem). Natomiast stanowczo dezaprobuję Twoją działalność pozamerytoryczną. To typowa donkichoteria. Walczysz bowiem nie z dewiacjami we wspinaniu, ale z LEGALNYM biznesem. Osiemnaście lat temu pewien mądry p.Wilczek (minister) powiedział: "Co nie zabronione, jest dozwolone".
Ten kanon obowiązuje w gospodarce wolnorynkowej. Chcesz wygrać z Extrekiem, PKA. Patagonią czy z tym nowym dziwolągiem -- zmień najpierw prawo. W przeciwnym wypadku Twoja walka (wspierana przez rzesze fanatyków) będzie przysłowiowym szczekaniem na karawanę Mimo istotnych między nami dyferencji, łączę wyrazy szacunku.".
Finis coronat opus.
|
jkch
19:33 Pn, 19 Mar 2007 |
|
|
Zmień styl wyświetlania forum: [ pokaż drzewko ]
|
|
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|