Widać Ewo, że są różne nawyki chodzenia z kijami. Ja schodzę z nimi po skałach (końcówka z widią), zapewniają dodatkowe podparcie. Dopiero, gdy trzeba trzymać się łańcucha lub wchodzić/schodzić na czterech łapach to je składam. Długo ich nie uznawałem, ale na pierwszej wycieczce z córką na plecach zmieniłem zdanie po poślizgnięciu pod Siklawicą. A gdy już córka z nosidłem i klamotami ważyła 20 kg, to stały się niezbędne. Ja najbardziej doceniam je przy schodzeniu, mniej bolą łydki i kolana.
|