Za miesiąc zakończy się generalny remont osuwisk oraz drogi do Morskiego Oka. Prace z przerwami na sezon zimowy trwały ponad rok i pochłonęły 12 milionów złotych - dwa z budżetu starostwa tatrzańskiego i 10 z kasy państwa. Nic dziwnego, że już teraz starosta Andrzej Gąsienica Makowski zastanawia się, jak tę kosztowną nową nawierzchnię ochronić, aby wystarczyła przynajmniej na najbliższe 20 lat (poprzedni remont drogi bowiem był 20 lat temu!). Zamierza w tym celu powołać dróżnika, a w sezonie - dwóch. - Zatrudnimy dróżnika, aby chodził po drodze i doglądał jej - mówi starosta Makowski.
- Będzie czyścił odpływy, pilnował utrzymania drogi, czy nie jest zbyt obciążana przez kursujące tam pojazdy.
Jak dodaje starosta, wyremontowana droga ma pełnić funkcję raczej trasy spacerowej niż ciągu komunikacyjnego. Wyklucza to wprowadzenie na drogę autobusu, który jest za ciężki. Fasiągi nie będą mogły brać już 15 osób, bo też będą zbyt dużym obciążeniem. Konie odtąd będą kute „na miękko", by twardymi podkowami nie niszczyły drogi. Starosta jest przeciwny meleksom, bo te będą robiły sobie wyścigi, co też będzie szkodzić nawierzchni.
(hak)