Centrum Miasta Stołecznego Warszawy. W tramwaju, jeszcze delikatnie uśpionym, słyszę dobiegającą mnie z tyłu rozmowę dwóch mężczyzn. Po głosach wnioskuję, że są bardzo młodzi.
- To z kim jedziesz?
- A poznałem takich gostków na necie. Spoko ziomale. Podobno dużo w górach zrobili.
- I gdzie się wybieracie?
- Na Rysy chcemy iść. [Ramy czasowe: początek stycznia]
- Na Rysy w zimie? Stary, pozabijacie się!
- To łatwizna jest. Byłem w wakacje ze trzy razy. Mają mi pożyczyć czekan.
- A te takie kolce na buty? Zimą chyba się w takich chodzi?
- Nie chce mi się na to wywalać chajsu. No i pewnie nie będą potrzebne.
Nagle rozmowa cichnie. Odwracam głowę w tył z mieszanymi uczuciami, czy wtrącić się w ten dialog, czy nie. Widzę zbyt dużo młodych mężczyzn i nie jestem w stanie ustalić, kim byli dwaj rozmówcy. Wciskam więc nos głębiej w gardę kurtki i z rezygnacją zamykam powieki. Zatapiam się w miękkości siedzenia. Czekam cierpliwie na swój przystanek.
Stoimy właśnie u progu nowego sezonu zimowego. Na przełomie ostatniego dziesięciolecia, popularność pokrytych śniegiem Tatr wzrosła o kilkaset procent. Nawet powyżej schronisk jest rojno i gwarno. Rozpiętość wiekowa turystów przedstawia się niemalże w pełnej skali. Osobiście jestem zwolenniczką idei „góry są dla wszystkich”, ale czy powiedzenie to sprawdza się w każdej sytuacji? Czy Świnica, Zawrat, Kozi Wierch albo Kościelec czy Rysy to cele dla każdego i o każdej porze roku? I co jest bardziej niebezpieczne w zimowych górach? Warunki tam panujące, czy pojmowanie ich przez turystów? Następne nasuwające się pytanie to jaki poziom doświadczenia jest odpowiedni na tatrzańskie szczyty w śnieżnej otoczce i w jaki sposób obecnie to doświadczenie się zdobywa? Wydaje się, że najpopularniejszym sposobem zdobywania wiedzy o górach jest ostatnio Internet. Fora tematyczne poszczególnych pasm, czy traktujące ogólnie o turystyce górskiej na świecie, wyrastają jak grzyby po deszczu. Spektrum poruszanych tematów jest nieograniczone i dostarczające wielu praktycznych informacji. Niestety, największym minusem tych serwisów jest anonimowość rozmówców. Nigdy nie możemy mieć pewności, kto siedzi po drugiej stronie monitora i jaki poziom doświadczenia reprezentuje i na ile prawdziwe są podawane przez niego informacje. Osobiście spotkałam się z wieloma przypadkami, w których użytkownicy sprawiali wrażenie górskich wyjadaczy, a w bezpośrednim kontakcie okazywało się, że ich wiedza jest jedynie teoretyczna i książkowa.
W opisanej we wstępie rozmowie, moją uwagę zwróciły w szczególny sposób wyrażenia „podobno” i „pewnie”. Czy umawianie się na wspólne wyjścia w góry polegając jedynie na rzekomym doświadczeniu ludzi, których nawet nigdy nie widzieliśmy, jest rozsądne? I czy warto zaczynać zimowe wysokogórskie wycieczki od najwyższego pułapu możliwości? A może jest to gra niewarta świeczki? Może lepiej jest zaczynać stopniowo, ze zrozumieniem i pokorą w świadomości, że poznajemy góry i siebie w górach a nie liczymy jedynie na łut szczęścia i wciąganie za rękę przez innych?
Ale wróćmy jeszcze do tego, co możemy znaleźć w Internecie. Nagle okazuje się, że mamy w kraju tysiące profesjonalistów, alpinistów i taterników o poziomie wiedzy i doświadczenia na najwyższym poziomie skłonnych do wspólnego wędrowania, dodatkowo często reklamujących się w poszukiwaniu towarzyszy na spektakularne akcje górskie. Potencjalni „zdobywcy”, ciśnięci przez chęć przeżycia przygody i usilnie starający się ukryć brak umiejętności i podstawowej wiedzy o górach wysokich i zachowaniu w nich, bardzo często również tworzący nieprawdziwe wykazy swej wysokogórskiej aktywności, są w stanie w samym środku głębokiej zimy, mając po raz pierwszy na butach raki i czekan w ręku zakupione dzień wcześniej na chybcika (bo wstyd ich nie mieć), zmierzyć się z Naturą, której nie znają. Po co to robią? Żeby nie być gorszym? Żeby mieć lepsze historie do opisania na portal społecznościowy, super zdjęcie wzbudzające zachwyt znajomych? A może aby wywoływać podziw i nazywać się taternikiem-alpinistą? Gdzie w nich poczucie odpowiedzialności za życie ludzi, których oszukują co do swojego doświadczenia i ratowników, którzy pójdą mu w razie potrzeby na pomoc? Takich ludzi o niewielkim doświadczeniu łatwo rozpoznać właśnie po próbach umawiania się na wspólne wyjazdy z nieznanymi wcześniej osobami, a im więcej zasług i zdobyczy wysokogórskiej turystyki zimowej sobie przypisują, tym bardziej trzeba uważać. Faktyczni znawcy mają swoje stałe zespoły, z którymi wychodzą na szlak, zdobywają góry czy wspinają się. Zaufania nie wybuduje się podczas jednego uścisku dłoni w Kuźnicach, tuż przed wyjściem na szlak zakładając, że skoro tyle się kontaktowaliśmy przez Internet to znamy się dobrze i swoje nawzajem umiejętności.
Należy pamiętać, że wyobraźnia działa inaczej przed monitorem komputera, kiedy ocena własnych możliwości i ograniczeń jest de facto żadna. Dodatkowo, to, co inni robią w górach ma się nijak do tego, co Ty w nich robisz, Drogi Czytelniku. Chcesz być profesjonalistą? Chcesz być za takiego uważany i służyć innym profesjonalną radą? To idź w góry. Znajdź dla siebie jeden, zaufany zespół, z którym będziesz stopniowo zdobywać doświadczenie. Znajdź ludzi, na których będziesz mógł polegać w sytuacji zagrożenia życia. Nie uznawaj opowieści innych użytkowników za już przeżyte przez Ciebie tylko ucz się. Wszystkie rady, które zostaną Ci udzielone na forum [cenne czy bezwartościowe], może i mają jakiś sens, ale w górach trudno będzie Ci go od razu odnaleźć. W górach będziesz zdany tylko na to, co tam w sobie zaniesiesz. Jaki z tego morał? Bądźmy rozsądni. Polegajmy na swoich umiejętnościach i rozwijajmy je stopniowo w celu zapewnienia sobie jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa zimą w górach. Unikajmy przypadkowych, a już z pewnością niesprawdzonych znajomości, gdyż niejednokrotnie już takowe znajdowały swój finał na śmigłowca TOPRu czy w innych, mało przyjemnych okolicznościach. Zachęcam do zapisywania się do Klubów Wysokogórskich czy robienia kursów zimowych, przez co będziecie mieć szansę na bardziej świadome zdobywanie doświadczenia w towarzystwie wiarygodnych osób. Postępując w taki sposób najpewniej przekonacie się, że górskie forum internetowe to jedynie miejsce na rozrywkę, a prawdziwa zima w górach czeka was tam, gdzie leży śnieg, którego będziecie mogli dotknąć.
Joanna Cuper