E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Tatry
Kilka tysięcy euro za akcję na Gerlachu
 dodano: 21 Lipca 2009    (źródło: Gazeta Krakowska - www.gk.pl - 2009/07/21)
Nawet gdy słowaccy ratownicy zwiozą już tylko ciało nieubezpieczonego turysty, rodzina będzie musiała zapłacić (FOT. GRZEGORZ SIKORA)

Słowackie firmy windykacyjne na pewno nas znajdą. Lepiej mieć ubezpieczenie i przewodnika.

Nawet kilka tysięcy euro mogą zapłacić dwaj polscy turyści, którzy w miniony weekend utknęli na Gerlachu i przez całą noc musieli ich sprowadzać ratownicy słowackiej Horskiej Zahrannej Służby. Młodzi ludzie mieli szczęście, że nic im się nie stało, bo wyprawa na ten najwyższy szczyt Tatr mogłaby ich kosztować znacznie więcej. Być może spłacaliby tę wyprawę do końca życia.


Gerlach (2655 m n.p.m.), najwyższy szczyt w Tatrach i w całym paśmie karpackim, ciągnie polskich turystów jak magnez.

– Jest to rozległy masyw, bardzo zagmatwany, z wieloma żlebami i trzeba tam iść nawet parę razy, bo tej góry trzeba się nauczyć – mówi o Gerlachu Wojciech Marczułajtis, przewodnik tatrzański i instruktor.

– Tam nawet wykwalifikowanym przewodnikom zdarzało się pobłądzić. Ale jest to góra magiczna, którą sporo Polaków chce zdobyć. Jak dodaje Marczułajtis, nie ma tam wyznaczonego szlaku turystycznego. Można iść tylko z wykwalifikowanym przewodnikiem, który ma prawo prowadzić z sobą 3 osoby. Koszt jego wynajęcia wynosi ok. 800-1000 zł. Niestety, wielu naszych turystów oszczędza i próbuje zdobyć ten trudny, wymagający asekuracji szczyt samodzielnie.

– Byłam kilka lat temu we wrześniu na Gerlachu. I całe szczęście, że prowadził nas przewodnik, bo przy schodzeniu nagle załamała się pogoda i z jesiennej zrobiła się typowo zimowa. Szlak pokrył się lodem i nawet z przewodnikiem było ciężko. Bez niego dziś by mnie nie było – opowiada Anita Rowecka z Warszawy.

Niestety, dwaj młodzi ludzie zlekceważyli niebezpieczeństwo. Chcieli oszczędzić, więc wybrali się na Gerlach sami. Nie mieli też ubezpieczenia. Przy schodzeniu pobłądzili, weszli w trudny teren, z którego nie mogli wyjść.

– Turyści zadzwonili do nas w nocy i prosili o pomoc – mówi ratownik Horskiej Służby stacjonujący w Starym Smokowcu. – Moi koledzy sprowadzali ich do rana. Ale nic się im nie stało.

Teraz Polacy będą musieli zapłacić za 10-godzinną nocną akcję ratowniczą oraz mandat za bezprawne przebywanie na terenie parku narodowego. Ratownik z Horskiej Służby nie chciał nam wyjawić, jaki rachunek został im wystawiony. Zasłaniał się tajemnicą. Jak przypuszcza Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, kwota pójdzie w tysiące euro. – Wysokość rachunku zależy od akcji, liczby ratowników, sprzętu, jaki został użyty. Ale nie będzie tanio – zaznacza naczelnik. I raczej turyści nie mają co liczyć, że nie zapłacą. Słowackie firmy windykacyjne na pewno ich znajdą.

Halina Kraczyńska







•  Ubezpieczenie w górach   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 ~turysta      11:48 Wt, 21 Lip 2009
Słowacja - 5 milionów mieszkańców, Tatry po słowackiej stronie znacznie większe niz Tatry polskie i potrafią problem załatwić a u nas...
Dostępna cześć Tatr znacznie mniejsza i 38 milionów stonki gotowej zadeptać dziką przyrodę, zostawiając puste puszki piwa na szlakach.
Nóż się otwiera w kieszeni gdy widzę podpitych, z puszką piwa w ręce młodzieńców na slzaków.
Wzrok tęskniący za rozumem, adidasy na nogach, żadnego pojęcia o Tatrach i zachowaniu w górach.
Ubezpieczenie dla stonki to abstrakcja.
Dziwię się TOPR, ze do dzisiaj nie potrafi uregulować właściwie tej sprawy.

         •  Re: Ubezpieczenie w górach   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 ~Tom      18:38 Wt, 21 Lip 2009
pieprzysz jak pokręcony, to tak jak by zabronić wstępu niedoświadczonym pływakom do Bałtyku.Moim zdaniem każdy ma prawo chodzić po szlakach ten w adidaskach i ten w japonkach, jak kto lubi-jego ból.Co do piwa w puszkach i innych śmieci wnoszonych na teren parku popieram , powinno się wprowadzić więcej służby pilnującej porządku-kosztem biletów wstępu oczywiście.Wzywanie zaś pogotowia to inna sprawa, powinni bardziej przyglądać się wzywającym i karać tych nierozsądnych za nadużycie.Z drugiej strony płacimy przecież wysokie składki na ubezpieczenia , więc powinno to być sciągane z ubezpieczenia tak samo jak w wypadku samochodowym czy innym.
Jeszcze jedno: jak już zginą te "stonki" i zrobi się cisza na szlakach to dopiero będziemy płakać -wystarczy spojżeć co dzieje się na Słowacji, pensjonaty padają jeden po drugim bo za mało turystów do nich teraz przyjeżdza i nie mają z czego żyć.

                 •  Re: Ubezpieczenie w górach   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 ~RaffalM      10:40 Śr, 22 Lip 2009
Każdy ma prawo wejść, ale ja jako podatnik nie mam ochoty płacić za ratowanie takiego klapkarza. Co do ubezpieczenia, to oto właśnie chodzi - OC jest obowiązkowe i obojętnie czy łajza czy Hołowczyc, jeśli spowoduje wypadek za kółkiem, to płaci za niego ubezpieczyciel, bo jak nie to koszt ponosi winowajca. Ten sam system powinien być w górach.





«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    3050





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024