30 000 - to nowy rekord. Tyle osób jednego dnia odwiedziło Morskie Oko.
Padł rekord frekwencji turystów w TPN. Park nie chce jednak ograniczyć wstępu w góry.
To szok dla gór! W długi majowy weekend nie tylko Zakopane i Krupówki były zatłoczone, ale i całe Tatry. Pobite zostały wszelkie rekordy frekwencji. Szacuje się, że do Morskiego Oka szło dziennie nawet 30 tys. turystów, a do Kościeliskiej – około ośmiu tysięcy. Dotychczasowy rekord dla całych Tatr – to 27 tysięcy osób dziennie! Nie pomogło nawet otwarcie granicy ze Słowacją. Większość polskich turystów pozostała w kraju i wybrała naszą część gór.
Parkowcy już teraz boją się, co będzie w sierpniu, gdy na tatrzańskie ścieżki wyruszą setki i tysiące ludzi.
– Tłum przez weekend był nie do opanowania! To był żywioł! – mówi Marek Pęksa, leśniczy z Morskiego Oka. Szalety były przepełnione, mimo że codziennie usuwano z nich nieczystości, a samochody musiały się zatrzymywać już na Wierchu Poroniec, czyli kilka kilometrów od parkingu na Palenicy Białczańskiej.
– Moim zdaniem, tak skromnie licząc, dziennie szło tą drogą 20 tysięcy ludzi, którzy przecież musieli też tamtędy wrócić, czyli spokojnie można przyjąć, że było to 40 tysięcy – uważa Pęksa. Dotychczasowy rekord to... 15 tys. turystów w ciągu jednego dnia. W ub.r w majowy weekend weszło do Morskiego Oka w ciągu jednego dnia 10 tys. ludzi. Do tej pory średnia dzienna wynosiła 6-7 tys.
Szutrowa droga w Dolinie Kościeliskiej, niestety nie wytrzymała takiego naporu turystów. Tłumy były takie, że całkowicie rozdeptały i zniszczyły wcześniej starannie przygotowaną dla nich trasę turystyczną.
– A potem turyści narzekali, że muszą iść po kostki w błocie – opowiada leśniczy. Dodaje, że takie tłumy są już dla Tatr bardzo niebezpieczne, bo powodują duże szkody we florze i faunie. Nie ma co kryć, że nasze góry są zwyczajnie rozdeptywane!
I chociaż Tatry od dawna są obciążone, Tatrzański Park Narodowy nie planuje ludziom w najbliższym czasie ograniczać w żaden sposób dostępu do ciągle pięknych gór.
– Nie zamierzamy ani zamykać granic Parku na zimę, tak jak to robią nasi południowi sąsiedzi Słowacy, ani wprowadzać restrykcyjnych reglamentacji wejść na terenie Tatr – podkreśla Szymon Ziobrowski, prawnik TPN.
Halina Kraczyńska