Tragiczny sezon świętej góry narciarzy.
Takiego sezonu zimowego na Kasprowym Wierchu nie było jeszcze nigdy w jego ponad 70-letniej historii. Tamtejsze wyciągi wwiozły tej zimy aż o milion narciarzy mniej niż w latach poprzednich. Dla Polskich Kolei Linowych straty są ogromne. Idą w miliony. Jednak jak zaznacza Andrzej Laszczyk, prezes PKL, spłata olbrzymiego długu w wysokości 55 mln zł zaciągniętego na modernizację kolejki na Kasprowy Wierch, nie jest zagrożona.
W poniedziałek 3 maja ostatni narciarze zjechali z Kasprowego Wierchu. Tegoroczny sezon zimowy został tym samym zamknięty. Niestety, zbytnich powodów do radości w PKL nie mają. Sezon był bardzo kiepski, żeby nie powiedzieć tragiczny.
- Wszędzie w Polsce Pan Bóg dał śnieg, a nawet było go za dużo, tylko w Tatrach tym razem nie dał - podkreśla Paweł Murzyn, dyrektor do spraw technicznych PKL.
Przy normalnych tatrzańskich warunkach zimowych wyciągi w obydwu kotłach - Goryczkowym i Gąsienicowym ruszają najdalej w połowie grudnia. Tym razem rozpoczęcie sezonu na świętej górze narciarzy przesunęło się aż o ponad dwa miesiące.
- Wyciąg krzesełkowy na Gąsienicowej ruszył dopiero drugiego lutego, w Goryczkowej trzeciego marca - przypomina dyrektor Murzyn.
Obydwa wyciągi zamiast sześciu miesięcy kursowania pracowały o wiele krócej. Gąsienicowa jeździła tylko trzy miesiące (i to też niecałe, bo często wiejące w tym okresie wiatry halne unieruchamiały kolejkę na kilka dni), Goryczkowa zaś jeździła zaledwie... trzy tygodnie.
- W odniesieniu do średnich wieloletnich koleje krzesełkowe w kotłach Gąsienicowym i Goryczkowym łącznie przewiozły mniej o czterdzieści procent narciarzy - podsumowuje prezes Laszczyk.
Takiego sezony zimowego na Kasprowym, jak podkreślają w PKL, nie było od niepamiętnych czasów. Straty spółki idą w miliony. Szacuje się, że zamiast trzech milionów narciarzy w sezonie wyciągi przewiozły ich o milion 300 tysięcy mniej. W ten sposób PKL mogły stracić ok. 12 milionów złotych.
Jak jednak zaznacza prezes, sytuacja finansowa spółki w żaden sposób nie jest zagrożona. Spółka zakłada bowiem możliwość, że trafi się także słaba zima. - Zima 2010 roku była zdecydowanie lepsza na pozostałych zespołach kolei, co uzupełniło zmniejszone przychody z Kasprowego Wierchu. Firma PKL nie miała i nie będzie mieć problemów ze spłatą kredytów inwestycyjnych - zaznacza Laszczyk.
Halina Kraczyńska