E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Tatry
Aktualności
 ABC turysty
   Przygotowanie
   Ekwipunek
   Informacje TOPR i TPN
   Oznaczenia szlaków
   Przewodnicy
   Przejścia graniczne
    Bezpieczeństwo
      Gdy spotkasz misia...
      Lawiny
      Ku przestrodze...
      Bezpieczeństwo, porady
   Zwierzę na szlaku
   Schroniska
 O Tatrach
   TPN i TANAP
   Klimat
   Geologia
    Zwierzęta
      Gatunki
   Rośliny
    Tatry w liczbach
    Historia
 Encyklopedia Tatr
   Alfabetycznie
   Tematycznie
   Multimedia
 Wycieczki
   Zaplanuj wycieczkę
   Miejsce startu
   Miejsce docelowe
   Skala trudności
   Wszystkie
 Jaskinie tatrzańskie
    SKTJ PTTK
      Aktualności
      Działalność
      Kurs
      Wspomnienia
      Polecane strony
      Galeria
      Kontakt
   Powstanie jaskiń
   Krążenie wody w skałach
   Nacieki
   Morfologiczne typy
   Klimat jaskiń
   Powstanie jaskiń tatrz.
Zagadki tatrzańskie
 Aktywny wypoczynek
   Taternictwo
   Speleologia
   Paralotnie
   Ski-alpinizm
   Narciarstwo
   Na rowerze
   Turystyka jaskiniowa
   Trasy biegowe
   Turystyka piesza
   Sporty wodne
Galeria
Warunki w Tatrach
Forum dyskusyjne
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane


zapamiętaj numer alarmowy w górach!!!
0 601 100 300
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Ku przestrodze...
Trzy dni, które wstrząsnęły
 dodano: 1 Lutego 2008    (źródło: Gazeta Krakowska - www.gk.pl - 2008/02/01)
Tłumy żegnały dwóch ratowników TOPR, którzy zginęli 29 grudnia 2001 r. w lawinie pod Szpiglasową Przełęczą (FOT. HALINA KRACZYŃSKA)

Tragiczna śmierć młodych ludzi nie była potrzebna.

Starzy ludzie gór mówią, że przyroda Tatr jest cierpliwa dla człowieka, ale do czasu. Gdy ten przekroczy jej prawa, staje się dla niego bezlitosna. Mimo zaawansowanej techniki, helikopterów, GPS–ów, komórek ciągle uczy człowieka pokory. I wygrywa.


Trzy tragiczne dni w prawie kolejnych po sobie latach wstrząsnęły nie tylko miastem pod Giewontem, ale całą Polską... 29 grudnia 2001 r. – żałoba w Zakopanem, 28 stycznia 2003 r. – żałoba w Tychach, 28 stycznia 2004 r. – żałoba w Nowym Sączu. Najbardziej dramatyczny był dzień, gdy zginęli w lawinie licealiści z Tychów. Czy czegoś to turystów nauczyło? Ratownicy TOPR mówią, że tragedie te przez kilka lat powstrzymywały ludzi przed zimowym wędrowaniem po Tatrach. Ale teraz, jak zauważają toprowcy, turyści powoli zapominają i znowu coraz odważniej idą w góry, nawet gdy jest w nich niebezpiecznie.

Tragiczna seria, jak mówią o tamtych wypadkach niektórzy zakopiańczycy, zaczęła się pod koniec 2001 r. W niedzielę 29 grudnia 2001 r. od samego rana pogoda była fatalna: padał śnieg, wiał silny wiatr. Ratownicy TOPR otrzymali zgłoszenie z Warszawy, skąd dzwoniła rodzina zaniepokojona o los swych dzieci, dwojga młodych ludzi (znaleziono ich ciała po kilku miesiącach). Wyprawa ratownicza wyruszyła. Niestety, przerwała je wiadomość, że ze Szpiglasowej Przełęczy zeszła lawina i porwała troje młodych ludzi. Jedna z nich się odkopała, dwoje zostało pod śniegiem. Z Zakopanego wyruszyła pod Szpiglasową 8–osobowa grupa ratowników. Gdy dochodzili w rejon przełęczy, zeszła na nich druga, o wiele większa od pierwszej, lawina.

– Szliśmy w ośmiu i wszystkich nas zasypało – wyjaśniał tuż po tragedii Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. – Ja z Edkiem Lichotą wydostaliśmy się pierwsi i zaczęliśmy szukać innych. Zobaczyliśmy wystającą ze śniegu nogę. Tylko dzięki temu odkopaliśmy Maćka Cukra. Był nieprzytomny. Zrobiliśmy mu sztuczne oddychanie. Szybko złapał oddech. Zaczął szukać razem z nami. Odkopali się i inni. Niestety, dwóch naszych kolegów dostało się głęboko pod śnieg, prawie dwa metry. Gdy do nich dotarliśmy, obaj byli nieprzytomni. Reanimowaliśmy ich, ale jeden nie dawał oznak życia. Drugiemu udało się przywrócić oddech. Przetransportowaliśmy go do schroniska w Pięciu Stawach. Tuż przed godziną 22 zmarł.

Marek Łabunowicz „Maja” miał 29 lat, Bartek Olszański – 25.

– Tacy wspaniali chłopcy! Szkoda! Taka niepotrzebna śmierć, przez czyjąś lekkomyślność musieli zginąć – mówili wtedy zakopiańczycy. Taki nasz los! Mus iść, bo tam został człowiek! Ślubowaliśmy iść z pomocą – mówili toprowcy.

Minął rok i miesiąc. I w Tatrach znowu przyroda dała o sobie znać. – Byliśmy już prawie pod szczytem i nagle poczuliśmy wstrząs, jakby trzęsienie ziemi i takie huknięcie straszne. Góry się poruszyły i zaczęliśmy spadać. Usłyszałam jeszcze gdzieś obok mnie krzyk mojej koleżanki... Myślę, że inni jakoś też dali sobie radę... – mówiła wieczorem w szpitalu 28 stycznia 2003 r. 16–letnia Luiza, która jako jedyna uratowała się z lawiny.

Ona jedna chyba wtedy nie wiedziała, że jej ośmiu kolegów i opiekun nie przeżyli. W tym samym niemal czasie ich rodzice dojechali do Zakopanego i dowiedzieli się, że ratownicy przerwali akcję... Potem spotkał się z nimi naczelnik TOPR i powiedział, że tak naprawdę już teraz szukają ciał... Na drugi dzień siedmioro rodziców pojechało na lawinisko, by pożegnać się ze swymi dziećmi. Ostatnie ciało ratownicy wydobyli prawie pół roku później. Wszystkie zostały wtłoczone do Czarnego Stawu przez olbrzymie masy śniegu, jakie zeszły z Rysów.

– Nigdy nie zapomnę tych wszystkich dni, gdy 28 każdego miesiąca byliśmy nad Czarnym Stawem, nigdy nie zapomnę twarzy Jędrusia, jednego z ratowników, gdy nas prowadził na lawinisko i gdy dyskretnie oglądał się na nas, czy jesteśmy w stanie wejść nad Czarny Staw – mówił w centrali TOPR w lipcu 2003 r. ojciec jednego z licealistów.

Tragedia ta była tak wielka, że wstrząsnęła całą Polską. Wydawało się wtedy, że ludzie przestaną zimą, gdy niebezpiecznie, chodzić w Tatry.

Dokładnie rok potem, tego samego dnia, prawie o tej samej godzinie, w Małej Świstówce, w rejonie Czerwonych Wierchów, w lawinie giną czterej grotołazi z Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego PTTK. Byli ludźmi doświadczonymi, bardzo dobrze obeznanymi z górami, znali też doskonale teren. Wśród nich była Anna Antkiewicz, założycielka klubu. Parę dni wcześniej była na konferencji prasowej w TPN. Opowiadała, jak w lipcu 2002 r. dokonali największego w ostatnich latach odkrycia: w Małej Jaskini odkryli największą podziemną salę w Tatrach, tzw. Salę Fakro, za co ich klub otrzymał prestiżową nagrodę Kolos 2002. Marzyła o dalszych odkryciach. Szli do Małej Jaskini, gdy dopadła ich nieduża lawina.

– Czy te tragiczne śmierci były komuś potrzebne? – pytał podczas homilii ojciec Leonard, duszpasterz TOPR, gdy stał w 2002 r. nad trumnami dwóch młodych ratowników. – Nie były! I nie mówmy, że taka była wola Boża. Bo nie jest wolą Bożą ta śmierć. Ale trzeba ją przyjąć po chrześcijańsku. Żadna z tych tragicznych śmierci młodych ludzi nie była potrzebna.

Od kilku lat w Tatrach jest spokojnie. Ale ludzie szybko zapominają o tragediach...

HALINA KRACZYŃSKA







•  Droga pani Kraczyńska . . . .   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 jkch      15:03 Pią, 01 Lut 2008
Dosyć wypisywania bzdur. Pani pojecie o problemach tatrzańskich jest zaledwie blade. Ofiary poważnych tragedii, którym Pani łaskawie poświęciła artykuł, zostały mimo wszystko przedstawione - w kontekście: groźne góry, ludzka głupota, - jako górskie niedouki, ludzie przypadkowi, ubolewania godni.

Zaczyna Pani i kończy swój wywód odkrywczym stwierdzeniem, ze śmierć młodych ludzi nie była potrzebna. Ale na tych "młodych ludzi" wybrała Pani sam kwiat górskiej młodzieży. A przecież przesłanie tego artykułu jest oczywiste: idziecie w Tatry a nic o nich nie wiecie, jesteście "analfabetami". To zaiste wyświechtany temat, a jeśli w dodatku "strzela się kulą w płot" i z: "Mai", Bartka, świetnych nowosądeckich speleologów i tyskich licealistów (mieli już na swoim koncie Mont Blanc) robi się górskich matołów, to na przyszłość radzę zająć się na łamach Gazety Krakowskiej np. polityką - to łatwiejsze.





«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    28208





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024