E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Felietony
RZECZ O BYWALCACH GÓR
(Andrzej Słota )

źródło: Artykuł, który ukazał się w I Tomie Pamiętnika Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w roku 1992. Uzupełniony licznymi ilustracjami (grafikami). Przez wiele osób kiedyś traktowany jako swoista biblia górska na wesoło.


strona: 1/5
1 2 3 4 5 
Schronisko na Hali Kondratowej (fot. archiwum)

Charakterystyka bywalców Tatr :-)

Od lat chodzę po górach i mieszkam w schroniskach. Wiele się zmieniło w turystyce i aby pokazać stan aktualny postanowiłem napisać "Rzecz o bywalcach gór".

Moje spostrzeżenia zawęziłem do samego pobytu człowieka w schronisku. Naturalnie kilka słów poświęcę samemu chodzeniu po górach, uwzględniając różnice poszczególnych typów turystów. Zacznę od tych najmniej chwalebnych.

CEPER - dziś - Stonka

Określenie to powstało już dawno. Ceprem nazywali dawniej górale gości z miasta przyjeżdżających w góry, najczęściej na wakacje. Ceper został przez dzisiejszych turystów przemianowany na tzw. Stonkę z powodu mnogości i dokuczliwości dla innych.

Stonka jaka jest każdy widzi. Wyelegantowana, często w garniturze i krawacie, a jeżeli nie, to w nieskazitelnie nowych, kolorowych, szpanerskich dresach. Na widok tak wysztyftowanych osobników stałym bywalcom gór robi się aż niedobrze.

Stonkę spotkać można przede wszystkim na dojściach do schronisk: w Dolinie Kościeliskiej i Chochołowskiej, w Murowańcu, w Starej Roztoce, przy Morskim Oku, a nawet w Pięciu Stawach, choć nielicznie. Stonka, która nie zdołała kupić biletu na przejazd kolejką na Kasprowy Wierch, odchodzi z kwitkiem od kasy i zadowala się spacerkiem Doliną Bystrego, lecz przeważnie tylko do Kalatówek. Jeżeli już wyjedzie na ten Kasprowy, to rozdeptuje nasze największe tatrzańskie klepisko, czyli Suchą Przełęcz z sąsiednim Beskidem, lub w przypadku złej pogody przesiaduje w restauracji. A poza Tatrami?

Jedno z najbardziej nachodzonych to schroniska "Orlica" w Szczawnicy i na Markowych Szczawinach pod Babią Górą. Szczawnica jak wiadomo jest miejscowością uzdrowiskową i letników w niej co niemiara. A na Markowe Szczawiny łatwo dostać się szosą na Krowiarki, a potem jak wiemy - już prawie równo. Skromny parking na Krowiarkach zapchany jest samochodami do granic wytrzymałości. Wszystkie górskie schroniska, głównie beskidzkie (ponieważ są najłatwiej dostępne) są oblegane przez stonkę ku utrapieniu turystów i niekiedy obsługi schroniska. Sama stonka dzieli się na dwie podgrupy: przypadkowa i rasowa. Pierwsza pojawia się w górach podczas pobytu np. na wczasach w miejscowościach podgórskich w wyniku kontaktów towarzyskich z innymi wczasowiczami, którzy przez przypadek zaleźli do jakiegoś schroniska i po powrocie opowiadają niestworzone rzeczy o tym "jak tam w górach było". Taka stonka przypadkowa niekiedy potrafi przepoczwarzyć się w całkiem dobrego turystę górskiego. To zależy tylko od tego, czy zostanie pozytywnie zarażona. Podsumowując - ci ludzie są mało szkodliwi dla gór.

Ta druga stonka rasowa, powinna być ostro i bezlitośnie tępiona przez wszystkich. Podobnie jak poprzednia też wywodzi się z wczasowiczów, tylko wczasowiczów notorycznych, którzy stale jeżdżą do miejscowości w górach i szczególnie w dni pogodne robią sobie "wycieczki". Poznać ich można po ubiorze, jak wspomniałem wcześniej, lecz głównie po obuwiu. Po różnego rodzaju mokasynach i sandałkach (damy w klapkach na koturnie), po jakiś torbach przewieszonych przez ramię i kolorowych reklamówkach, oraz obowiązkowo po dużych, ciężkich lornetkach. Niekiedy dodatkiem do ich wyposażenia jest walkman, lub jakiś inny sprzęt audio. Czasem noszą plecaczki, lecz takie małe, szkolne, z których najczęściej wystaje duży, kolorowy parasol. Oberwanie się drogi do Morskiego Oka okazało się dobrodziejstwem dla Tatr. Dzięki temu tej właśnie stonki (rasowej) jest stosunkowo mniej niż kiedyś. Nagminne są takie sceny, że po zaparkowaniu samochodu na Palenicy wpada taki jeden "tatuś" z drugim na napis na asfalcie i czyta: MORSKIE OKO - 9 KM chwilę się zastanawia, a potem robi w tył zwrot i do auta. Osiemnastokilometrowy spacer po szosie do Morskiego Oka jest dla niego przerażający. Rekompensatą dla rodzinki jest zaproszenie do coctail-baru na duże lody.

Ostatnio z inicjatywy TPN całe to tałatajstwo wożone jest końmi na Włosienicę za 50 tys. tam i z powrotem. Czasami, gdy na wozie jest luźno, powożący góral widząc obładowanych turystów i taterników zdążających na tabor lub do Pięciu Stawów zaprasza: - Siadojciez panowie, widzem co mocie cięzko! Dacie po dwie dychy to was powiezę (taksa do góry wynosi 30 tys.)

- Gazdo! Niehonornie w góry bryczką jechać! - pada grzeczna odpowiedź jako podziękowanie dla górala, lecz stonce na wozie idzie w pięty. O to właśnie chodzi.

Najśmieszniejsze są wieczorne powroty około godz. 18:00, gdy wszyscy spieszą się niezmiernie na ostatni autobus do Zakopanego i fura jest przeładowana, że aż trzeszczy. Ci co się nie załapali, dobijają sobie bolące stopy na wygrzanym asfalcie. Dodatkowym bodźcem do pośpiechu jest mała liczba kursów autobusowych.

Stonka Rasowa niekiedy przekształca się w tzw. Pasanta, która to nazwa wywodzi się od popasu w bufecie schroniskowym. Taki pasant z reguły nie nosi ze sobą prowiantu (bo by się zmęczył) i po spacerze np. Doliną Kościeliską jest tak wygłodniały, że rzuca się na ornaczański bigos chwaląc jego wyśmienite walory smakowe (patrzą rozgrymaszone dzieci), choć we własnym domu, gdyby mu coś takiego podano, to zbeształby swą połowicę, że "dybie na jego życie".

Pasanci są zmorą mieszkańców schronisk, bo wyżerają wszystko, nie zostawiając na wieczór w garnkach nic. Nie wszyscy turyści gotują sami gorący posiłek, który jak wiemy po całym dniu chodzenia po górach o suchym prowiancie jest szczególnie potrzebny. Podobno w niektórych krajach panuje zwyczaj, że można sobie zarezerwować w kuchni gorącą kolację, która do pewnej godziny zostaje odłożona i w stanie ciepłym czeka na powrót z gór. Jak na razie u nas dla gospodarzy i dzierżawców schronisk liczy się każdy klient. Nie musi być turystą, najważniejsze aby miał pieniądze.




strona: 1/5
1 2 3 4 5 

«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    24590





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024