E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Podhale
 Regiony Podhala
   gm. Bukowina Tatrz.
   gm. Nowy Targ i Szaflary
   gm. Kościelisko
   gm. Poronin
   gm. Czarny Dunajec
   gm. Biały Dunajec
   gm. Zakopane
Warto odwiedzić
Wycieczki po Podhalu
 Folklor podhalański
   Gwara góralska
   Muzyka
   Taniec
   Zwyczaje
   Strój regionalny
    Śpiewnik góralski
   Budownictwo
   Sztuka
   Pasterstwo
   Oscypek
   Ciupaga
   Górale
   Kuchnia
   Legendy
   Owczarek podhalański
 Kultura i sztuka
   Muzyka
   Malarstwo
   Rzeźba
   Literatura
   Architektura
   Artyści
 Imprezy w regionie
 Aktywny wypoczynek
    Rowery
   Taternictwo
   Speleologia
   Paralotnie
   Ski-alpinizm
   Narciarstwo
   Turystyka jaskiniowa
   Trasy biegowe
   Turystyka piesza
   Sporty wodne
Powiat Tatrzański
Aktualności
Forum dyskusyjne
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane


zapamiętaj numer alarmowy w górach!!!
0 601 100 300
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Legendy
Jędrzej Topór i śmierzć
Andrzej Skupień Florek
    Trzy roki mineny, jako u Topora na Cyrhli odprowiali Jędrzkowe radośniki. Jędrek - to było juz piąte dziecko, ale piersy syn, toz to i radośniki staneny wte niemałe. Krześni oćcowie i syćka upytani goście trinkali śklenicami, zdrówkali do sobie:
    - Niek bedzie pokwolony!
    - Boze, dej wom zdrowie!
    - Hej na zdrowie!
    - Na sto lat!
    Trzy roki od tego casu mineny i w Toporowej izbie na złe sie obróciło. Trzyrocny Jędruś lezy na maminej pościeli. Ozniymóg sie, gorącość go poli, chorość jakosi przysła... Matka płace, obłapio dziecko i Pana Boga pyto, coby go popuściło, coby tyz nie pomar. A tu do izby cichućko wlazła se śmierzć i stoi. Uwidzioł jom Jędruś, strach go wielgi oblecioł i krzycy:
    - Nie kcem umierać! Nie kcem...!
    Wpatrzuje sie do niyj i septo:
    - Mamusie mom, drzewianego kónisia na kółkak mom, bic mi tata kupili... Nie kcem umierać, nie kcem...
    Śmierzć go juz za ręcucke biere. Jędrek ku mamie sie wydziyro, płacem piere, od śmierzci sie odbiyro, jako moze. Ona ta zwycajno takik lamentów jest, ozkazy Boskie kóno i nie patrzy na nic, ba kosi; takie jej prawo. Ale przy tym chłopcu cosi jom za sumienie rusyło. Dziecku świercki z ocy ciurkiem kapiom, a matka ręce nad nie ozłozyła i het trzymie... Zamyśliła sie śmierzć.
    - Je jakoz tyz to z tymi ludziskami jest? Do nieba iść nie kcom, a hań przecie telo piyknie, co cud... Niekze ta jesce tyn chłopok na świecie ostanie, jako kce, dziś nie musem go brać. A jesce i to ciekawe, cyby tyz cłek nie zawołoł mie som?... Ej, wiera. Uwidzimy, jako bedzie.
    Śmierzć uciekła, a Jędruś wyhipnon z maminej pościele zdrowy. Maminego karku łapił sie, co ino miol sił, siwego kónicka se głaskoł, z bica strzyloł.
    Roki sły. Z małego chłopca wysed na leśnego, dobrze na świecie mu było. Jednego casu seł se z flintom popod Kotlinow Wierk i - w jednej kwili - przy wykrocie cosi zasuściało. Jędrek nie namyślajęcy sie strzelił. A tu cosi sie rozdarło i zaroz ucichło. Skocył Jędrek wartko w mailnioki. Dech mu odebrało, kie uwidzioł Marysie, co ś niom chodził...
    Maryś!...Cyk cie tyz moze trefił...?!
    - Ej, nic mie sie nie stało, ba inok sie zestrasyła...
    Obłapił jom, przycisnon ku sobie rod, ze jakiego niescęścia nie napytoł.
    He, moja Maryś, jak tyz to dobrze, zek ci nic nie zrobił. Teroz, to juz mogem nawet umierać...!
    Usłysała to śmierzć. Na leśniarke w nocy ku niemu przysła, przy pościeli se stanena i pado:
    - No to jo juz tu!
    Jędruś sie od razu osotoł, i chycił jom pytać:
    - Nie zabiyrojze mnie tyz, śmierztecko! Dopiyrok przecie zacon zyć, teroz wiem, kielo zycie worce. Wte mogłaś mie brać, kie byłek mały, a nie dziś. Idze stela prec!
    Śmierzć se myśli: dy przecie som mie wołoł... Ale - kie juz tak kce, niekze jesce zyje... I posła.
    A roki zaś idom, jeden po drugim schodzujom. Z leśnego na leśnicego Jędrek wyseł, majątku scypte uzbijoł, dobrze mu sie wiedło. Z Marysiom sie ozynił, dzieci mieli dobre, syćko im sie dobrze powodziło. Jednego razu tak se pomyśloł: no, teroz choćbyk i umar, to juz nic złego ani z babom, ani z dzieckami sie nie stanie!
    Śmierzć już przy nim.
    - Zje, kiz ci diasi, śmiertecko, co mie telo napastujes? Nie zol by Ci było tyk dzieci siyrotami robić? Teroz dopiyro wiym , ze zyjem!
    Śmierzć zas ozmyśluje, ozmyśluje, jaz nareście posła.
    Dnie i roki lecom, uciekajom. Topór sie zestarzoł, by juz dziadkiem kielonostu wnękow... Śmierzć roz za kiela cas chodziła, zaglądała. Wybronił sie. Ostawiła go, ale zabrała nopiyrwy babe, pote dzieci, a pote i wnęki. Stary ostoł na świecie som jak dziko gruska, co w pustym polu rośnie. Jaz nareście zezłościła sie śmierzć. Z kosom wte przyleciała, kie Topór przed leśniarkom siedzioł i do słónka sie grzoł.
    - Po cóz ty jesce kces zyć? Pódź ze mnom. Stretnies sie hań z babom, z dzieckami i wnękami. Kochołeś ik, bees ik mioł przy sobie na wiecność. Tu juz nic nie mos do roboty. Zezyłeś świat, staryś. No chyboj!
    - Eeee, nie holofijze mi poza usyskami, nie suścij... Coz to? Tego słónka mi załujes? Teroz dopiyro świat mi sie widzi! Teroz kcem zyć, nic nie robić, ba ino do słónka sie grzoć i po lasak abo i po wiyrkak tustela se poziyrać. Uciekojze, skądeś przysła!
    I ozłozył ręce przed sie, het trzymie, ogania sie... A śmierzć obertła kosom, ze końdek tyrkło go w kark. Jedrzej Topór zwalił sie na ziem, duse łapiła śmiertecka i poniesła na Boski sąd.

żródło:
Andrzej Skupień Florek - "O Tatry wy moje" - oprac. Janina i Franciszek Sichelscy
«« Powrót do listy
 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    4552





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024